Surowica. Cenniejsza niż złoto... więc nie dla każdego... zbyt droga dla bezdomnika :(
Różyczka - imię robocze, nadane niestety... pośmiertnie. Za życia imienia nie miała. Nie miał go zresztą nikt z tej siódemki, małych, zaropiałych kościotrupków. Nikt, nijak do niej nie wołał. Ani do niej, ani do pozostałej czwórki czarnych maluchów i dwójki starszych burasków. Nie wołał ich bo po co? Wygłodzone pyszczki całe dnie wyczekiwały w krzakach, zaglądając szparkami w zaropiałych oczkach.. i biegły.. gdy tylko poczuły zapach "jedzenia".Właśnie się doczekały. Podano do stołu. Kwaśne mleko w spodku, okraszone skórkami z kiełbasy. To była Obiadokolacja. Marzyły o niej cały dzień. Natychmiast zniknęła. Wietrzny listopadowy wieczór. Przejmujące zimno, przechodzące na wskroś maleńkich ciałek. Maluchy wymęczone i zziębnięte "zjadły" i pokuliły się w letargu. Koniec dnia... Teraz, żeby tylko przetrwać i nie zamarznąć do jutrzejszej Obiadokolacji.
Taki widok zastaje dziewczyna. Osłupiała... Przecież nie można ich tu zostawić.. Wyglądają jak by miały nie przetrwać kolejnej nocy. Trafiły do mnie wszystkie. Wyglądały strasznie. Ciepło sprawiło, że ich małe ciałka zupełnie się rozprężyły. Zapadły w półsen.. Poddały się.. i pozapadały w siebie.. Kompletnie zobojętniały. Szybko - Ciepłe kroplówki, termofory i zastrzyki. Dokarmianie ciepłymi odżywkami w strzykawkach i walka.. walka o ledwo tlące się iskierki życia. Żeby nie zgasły do rana. Najgorzej było z Różyczką.. jedną z piątki czarnych maluszków. Jej półprzytomne ciałko chlustało co chwila z okropnym okrzykiem kłębami robaków. Serce pękało. Jak pomóc maluchowi wielkości chomika, wymiotującemu 15- 20 cm. tasiemcami?? 3 długie tasiemce utknęły Jej w przełyku Dławiła się nimi, brakowało tchu Delikatnie pociągałam.. udało się. Uwolniłam ją od nich. Nie pomogło.
Torsje targały nią nadal... Walczyła 2 dni... była bardzo dzielna... mimo to, przegrywała. Trzeciego dnia pomogłam Jej odejść.
Chciałam wierzyć, że zabiły ją tasiemce i glisty, że to nie ten najstraszniejszy z wirusów. Przecież to maleńki kociak, do zabicia go nie trzeba nic więcej. Każdy czułby się strasznie mając przewód pokarmowy wypełniony żmijami. One mogły ją zabić.. Łudziłam się, jednak musiałam to sprawdzić, bo co gdyby to jednak było PP ............?
- Robię test - diagnoza druzgocząca - PANLEUKOPENIA !!!
Co oznacza? Nic innego jak to, że jeśli wszystkie pozostałe kotki natychmiast nie dostaną surowicy, zaraz podzielą los siostry. Szanse na przeżycie bez niej ZEROWE.
Stanęłam na rzęsach. Zdobyłam surowicę dla WSZYSTKICH. WSZYSTKIE kociaki NATYMIAST JĄ DOSTAŁY.
Różyczka umarła.. bo nie miałam surowicy... Wolne dni... brak dostępu do czegokolwiek. Najgorszy czas na chorowanie.
Surowica ratuje życie. Cenna jak złoto. Dlatego nie dla każdego... Trzeba ją mieć w lodówce, by podać natychmiast. Liczy się czas. Gdy jej nie masz i szukasz w popłochu, bardzo przepłacasz. 120, 150, 180, 200 zł lub więcej za dawkę... Oby tylko ktoś sprzedał!
SZYBKO ! Nie ma czasu na szukanie okazji :( ...
Pomóżcie nam wygrać z czasem.
Wtedy zdążyłam. Tylko dlatego NIKT WIĘCEJ NIE UMARŁ.
... a dziś w lodówce znów pusto :'( ...
Zatrzymajmy razem tę bezsensowną śmierć .
Cała kwota zostanie przeznaczona na zakup surowicy oraz leczenie Niczyjaków.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Agnieszka T.
Dla Kajtusia
Sebastian Marchwiński
Trzymam kciuki!
Łucja Kocienska
❤❤❤
Agata Chmielewska
Zdrowka koteczki