Tina przez długi czas była kotem wolnożyjącym, dokarmianym doraźnie. A potem zdarzył się wypadek, kotka nadziała się na druciane ogrodzenie i rozerwała sobie podbrzusze. Trafiła do kliniki i lekarze absolutnie zabronili, aby kotka wracała na ulicę. Potrzebny był dom, spokój i dobre warunki. Karmicielka nie zdecydowała się zabrać Tiny do siebie i takim sposobem kotka trafiła do nas.
Od razu było widać, że nie była karmiona poprawnie, bo problemy z przewodem pokarmowym miała cały czas. Nieswoiste zapalenie jelit wygaszało się i nawracało, wygaszało i nawracało. Nie przeszkadzało to kotce być kochaną, spokojną i wdzięczną za to, że jest z nami.
Niestety, kilka tygodni temu Tina zaczęła chudnąć, mieć biegunki, stała się osowiała. Zrobiłyśmy jej badania krwi. Okazało się, że ma anemię, skąd? – nie wiadomo. Skierowano Tinę na USG, gdzie została dokładnie zbadana. Weterynarz nie miał dobrych wieści. Badanie poniżej.
W sobotę zawiozłyśmy ją do kolejnej klinki. Na początku wszyscy byli dobrej myśli. Chociaż Tina miała wahania glukozy, udało się to ustabilizować, zaczęła jeść. Niestety od wczoraj znowu jest spadek formy, okazało się, że u Tiny wykryto lambiozę, nie wiadomo, czy nie ma mikoplazmy. Bardzo się o nią boimy. Na tę chwilę koszty wynoszą ponad 1500 zł. Ale przecież życie (kocie, psie i inne) nie ma ceny.
Tina odeszła dług pozostał, częściowo opłaciłyśmy ale musimy Jeszze zabrać jąi sześć do petpark. Mamy taką urnę w prochy naszych kotów, tych dzikich i nie tylko są z dni na zawsze i przypominają, _lże kocie życie jest bardzo ulotne, że koty są kruche i delikatne. 💔💔💔💔
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
