Nikt nigdy nie wie co kogo spotka, w takiej sytuacja znalazła się Beata z synami w wieku 9 i 12 lat .
Dwa miesiące temu rozstała się ze swoim długoletnim pracodawcą zupełnie nie wiedząc co jej przyniesie przyszłość. Jak dotąd starania o pracę zakończyły się fiaskiem. Jej mąż Paweł stał się jedynym, który zarabiał. Niecały miesiąc temu karetka zabrała Pawła do szpitala z saturacją 75, z pozytywnym testem na Covid -19. Pierwsze dwie doby Paweł leżał pod tlenem w Szpitalu Bródnowskim. Badania wykazały 70% zajętości chorobowo płuc. Z uwagi na większe możliwości pomocy medycznej, Pawła w ciężkim stanie przetransportowano do Szpitala Południowego prosto na Oddział Intensywnej Terapii. Po kilku dniach jego stan się niestety pogorszył, podjęto decyzję o respiratorze. Beata nie miała już możliwości porozmawiania z mężem, stres był coraz większy, najgorsze, że czas dłużył się w nieskończoność. Już wtedy Beata odchodziła od zmysłów, pocieszając siebie i synów, że na pewno będzie dobrze, jeszcze miała nadzieję. Mijały kolejne dni ogromnego stresu, w międzyczasie dopytywania się synów, mamo kiedy tata wróci, kiedy, padło już nawet pytanie a czy w ogóle wróci. Jeszcze tego samego dnia rano kiedy otrzymała informację o śmierci Pawła, Beata rozmawiała z rodziną, przyjaciółmi jak można jeszcze pomóc Pawłowi. Myśląc, że to ktoś z rodziny, odebrała telefon z tragiczną wiadomością. Od razu pojawiło się pytanie, jak ja im to powiem, jak powiem to dzieciom. Czekała z przekazaniem tej informacji dwa dni, aż uda jej się pozałatwiać formalności związane z pogrzebem, by chłopcy w tym czasie mogli normalnie pójść do szkoły. Zwyczajnie bała się o nich. Cała ta sytuacja była i jest naprawdę trudnym doświadczenie nie tylko dla niej, ale też dla jej synów, dlatego nie będę opisywać reakcji dzieci po informacji o śmierci Pawła.
Dwa lata temu Beata z Pawłem podjęli decyzję o zakupie mieszkania, powzięli kredyt, w końcu kogo w dzisiejszych czasach stać na wyłożenie gotówki na mieszkanie. Można sobie tylko wyobrazić w jakiej sytuacji znalazła się teraz Beata, chwilowo bez pracy, z kredytem na głowie, z niepewną sytuacją co dalej, nawet nie ma czasu by przeżywać żałobę, codziennie załatwia formalności, niezbędne dokumenty, ostatnie siły zbiera by wspierać synów po stracie ojca, który ich tak strasznie kochał.
Tak, aby pokazać Wam obraz Pawła jakim był człowiekiem, podzielę się z Wami fragmentem z mowy pogrzebowej „ Nasz kochany Ś. P. Paweł zawsze odważnie szedł przez życie otwierając co chwilę to nowe drzwi by doświadczać i zarażać innych swoim optymizmem, był duszą towarzystwa. Miał piękne oczy, ale nie dlatego, że były w kolorze czekolady, one świeciły szczerością. Paweł kochał ludzi, kochał otwierać się na drugiego człowieka, wykazywał się przeogromną empatią nie tylko w stosunku do przyjaciół, również do nowo poznanych osób. On po prostu wierzył w człowieka, w jego dobrą naturę. Ale nade wszystko jego najważniejszą wartością w życiu była rodzina, jego ukochana żona Beata i dwaj synowie, którzy zawsze byli jego oczkiem w głowie, kochał ich bezgranicznie… „
Pomóżmy Beacie…liczy się każda złotówka. Niech ma siłę dalej walczyć…
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anonimowy Darczyńca
Dear Pawel, thinking about your beloved boys.
Anonimowy Darczyńca
Childhood friend, may God show mercy on you. MS
Kasia
Mysle ciepło i wysyłam dużo sił