Tosia jest 14 miesięczną suczką. Nadzwyczaj kochającą swoich właścicieli i ich dziecko (a swoją siostrę). Trafiła do nich jak miała zaledwie kilka tygodni, została po prostu przekazana z rąk do rąk, a poprzedni właściciel się odwrócił i poszedł bez słowa, bez żadnej książeczki zdrowia, ani żadnych informacji na jej temat.
W ten dzień trafiliśmy pierwszy raz do weterynarza - na wizytę kontrolną, i tak zaczęła się ta niezbyt przyjemna przygoda. Tosia została stałym bywalcem gabinetów i klinik weterynaryjnych. Początkowo miała co chwilę zatrucie, była wyczerpana, wymiotowała, więc nie można było jej zaszczepić, trwało to przez 4 pierwsze miesiące życia. Przez ten czas nie mogła wychodzić z domu, aby nie złapać żadnej choroby. Z tego powodu nauczyła się załatwiać swoje potrzeby w mieszkaniu na podkłady higieniczne. Po sprawdzaniu kilku karm postanowiliśmy jej gotować. Była karmiona mięsem z indyka, ryżem i marchewką.
Przynajmniej raz w miesiącu odwiedzała weterynarza na kroplówkę, zatrzyki i antybiotyki, gdyż bardzo często miała zatrucie, ale nikt nie wiedział z jakiego powodu.
Jakieś pół roku temu dostała ogromnego ataku-zatrucia. Po zjedzeniu porcji jedzenia (takiego samego jak zawsze) zaczęła w panice chodzić po całym mieszkaniu, obijać się o ściany i wszystko dookoła ślinić.
Z racji, że objawy pojawiły się w nocy zdecydowaliśmy jechać do kliniki InterWet we Wrocławiu.
Po kilku zastrzykach, szeregu badań i kroplówce wyszło, że wątroba jest niewydolna i mózg został na tyle zatruty, że traciła wzrok na kilka godzin po zjedzeniu czegokolwiek. Została skierowana na badania na Uniwerytecie.Po badaniu diagnoza - zespolenie wrotno-obocze.
W dużym uproszczeniu wytłumaczenie dla "zielonych": składniki pokarmu, który zjada omijają wątrobę, która powinna oczyścić je z toksyn i wtedy wszystkie toksyny trafiają do całego organizmu i mózgu zatruwając go, przez co traciła wzrok, chodziła strasznie osowiała, śliniła się, piła bardzo dużo wody i wpadała w panikę.
Od tej pory Tosia je tylko karmę weterynaryjną nieobciążającą wątroby, czasem nawet i po tej karmie robi się osowiała i przestraszona.
Psy z zespoleniem wrotno-obocznym żyją dużo, dużo krócej niż te zdrowe. Jednak Tosia ma zewnętrzne zespolenie, które może być operowane. Po operacji w kilka tygodni pies wraca do normalnego życia.
Z każdą wizytą u weterynarza jesteśmy informowani, że operację powinno się zrobić, bo na chwilę obecną w każdym momencie choroba może się nasilić i z godziny na godzinę pies może zdechnąć.
Tosia jest z nami od samego początku, już ponad rok, bardzo się do nas przywiązała, jest bardzo strachliwa i ufa tylko nam oraz może trzem osobom z najbliższej rodziny.
Pół roku temu urodziła nam się córeczka, którą Tosia zaakceptowała od razu. Mała odwzajemnia uczucie i nawet już można zauważyć, że tęsknią za sobą jak nie widzą się kilka godzin.
Sama operacja to koszt 1500zł. Wykonywana jest w Klinice Weterynaryjnej w Warszawie
Przed samą operacją należy zrobić badanie tomografii wraz z wpuszczanym kontrastem, aby było wiadomo jak przeprowadzić operację. Koszt badania to 500zł
Po samej operacji należy podać leki oraz doba hospitalizacji psa co wynosi 300zl
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
PozdroWypok.peel
Życzę powodzenia :)
Patryk Skrocki - Organizator zbiórki
Dziękujemy bardzo :)