HAPPY END? Niestety nie. Nasz były podopieczny potrzebuje pomocy.
Przeczytajcie proszę historię Ogonka/Schopenhauera opisaną przez jego właścicielkę:
"Rok temu postanowiłam zaadoptować kota Ogonka, tak wtedy nie bez powodu się nazywał, dziś już nosi imię Schopenhauer. Kotek był świeżo po wypadku samochodowym – w dzień Wielkiej Nocy dobroduszne małżeństwo jadące do rodziny, zobaczywszy leżącego na drodze kota u kresu sił, postanowiło skrócić jego cierpienie i go uśpić.
Kotek resztkami sił poruszał ogonem, może dawał im w ten sposób sygnał – dajcie mi szansę, jeszcze będę żył! Zawieziono go do lecznicy – złamana szczęka, miednica, łapka, w brzuszku śrut, martwica ucha i ten tak istotny ogonek, który przeświadczył o jego życiu. Wyglądał jak siedem nieszczęść… Po długiej walce doszedł jakoś do siebie, choć dawano mu małe szanse… Właśnie wtedy go zobaczyłam na jednym z udostępnionych przez OTOZ Animals zdjęć i od razu wiedziałam, że musi być ze mną. Podjęłam się tego dość trudnego zadania - wiadomo, że z kotkiem po takich przejściach trzeba obchodzić się o wiele bardziej delikatnie. I wszystko było dobrze przez cały rok – żyliśmy jak w sielance, Ogonek (Schopenhauer) wreszcie otrzymał upragnioną miłość i zainteresowanie.
Niestety, miesiąc temu zaczął chorować.
Na początku niewinnie wyglądające problemy z oddawaniem moczu okazały się dużym problemem. Leczenie pomogło, ale tylko na chwilę, po czym choroba wróciła ze zdwojoną siłą. Kociak przez kilka dni nie mógł się wysikać, do tego nie chciał nic jeść i pić, dlatego nie obyło się bez cewnika i kroplówki.
Weterynarz, po zrobieniu badań (krwi, moczu), stwierdził, że to idiopatyczne zapalenie pęcherza. Ogonek oprócz wykrytej w moczu obfitej flory bakteryjnej, ma na nerkach kamienie, tzw. struwity, które już zawsze będą utrudniać mu normalne wypróżnianie. Samo przyjmowanie antybiotyków nie pomoże, Schopenhauer musi jeść odpowiednią, weterynaryjną i bardzo drogą karmę rozpuszczającą te kamienie oraz pasty zakwaszające mocz.
Po ściągnięciu cewnika myślałam, że już wszystko wróci do normy, niestety myliłam się… problemy z oddawaniem moczu wróciły. Nie obędzie się więc bez kolejnych wizyt u weterynarza, leków, zabiegów. Już na dzień dzisiejszy koszt leczenia znacznie przekracza mój budżet ale robię wszystko aby pieniądze nie stanęły na drodze dobrego życia Schopenhauera... ale to przecież to dopiero początek… Chcę, żeby żył, chcę dać mu wszystko co najlepsze, w końcu tyle złego już w życiu przeszedł. Wiem, że wystarczy odpowiednie leczenie, by Ogonek mógł normalnie funkcjonować, lecz to wiąże się z kosztami…
Dlatego zwracam się z prośbą do Was. Czy dacie szansę na przeżycie temu tak doświadczonemu przez życie kocurkowi? Już kiedyś dostał szansę, wykorzystuje każdą chwilę swojego życia, przy moim boku, szczęśliwy, że wreszcie ma kogoś, kto kocha go całym sercem i zrobi dla niego wszystko. Pozwólcie mu cieszyć się tym szczęściem dłużej, w końcu po tylu cierpieniach należy się biedakowi spokój i miłość. Dziękuję za każdą złotówkę."
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!