Mała Ania walczy o życie

Kochani nigdy nie prosiłam o pomoc sama jako dla siebie gdyż zawsze twierdziłam ze dam rade że innym wsparcie jest bardziej potrzebne ale już sama nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. Jestem osobą, która pomaga wszędzie tam gdzie pomoc jest potrzebna każdy kto miał ze mną kontakt wie, że nigdy nie było słowa "nie" i zawsze pomagam maksymalnie jak tylko się da. I tak samo było i tym razem. Chciałam Wam przestawić małą kruszynke,o której istnieniu tak naprawdę wie garstka ludzi. Kruszynka ma na imię Nina. Ale dałam jej imię Ania bo tak jak ja walczy o życie i tą walke wygrywa. A zaczęło się tak. W dniu 01.09.2017r. dostałam na wiadomość jej zdjęcie, które zamieszczone jest w poście głównym na zbiórce z informacją "Ania ona się dusi trzeba jej pomóc bo inaczej umrze". Wiadomość otrzymałam od Marty Olszewskiej oraz Kasi Szczepanik. Decyzja o jej ratowaniu zapadła w niecałe 5 minut. Trzeba ją z tamtąd zabrać i wieźć do Kliniki na Służewiec aby ratować malutką kruszynkę. Malutka w Klinice była już w 1.5 godziny a w jej odbiorze pomogła nam Fundacja Nasze Bezdomniaki gdyż ja mieszkam na Pomorzu a malutka była na Południu Polski. Nie zapomnę tego dnia gdyż płakałam do słuchawki rozmawiając z KLiniką gdyż byli przepełnieni i nie mieli jak jej przyjąć ale się udało. Malutka od razu została poddana badaniom. Diagnoza straszna - Dystrofia włóknista - nadczynność przytarczyc na tle pokarmowym. Malutka dusiła się.... Natychmiast została zrobiona jej Tracheotomia, transfuzja krwi etc... (w załączeniu zabiegi z pierwszego tygodnia). Malutka zaczęła oddychać ale stan był nadal bardzo ciężki kruszynka nawet nie wstawała. Była u kresu sił z racji niedożywienia zaniedbania. Jednak po tygodniu stan malutkiej zaczął się stabilizować wyniki unormowały się malutka zaczęła wstawać robić się ciekawska wszystko dookoła ją zaczęło interesować. Jednak jej proces leczenia jest bardzo długi gdyż to są lata zaniedbań. Mała była zabawką dla dzieci i zapomniano że oprócz głaskania przytulania trzeba ją karmić pielęgnować po prostu dbać jak o członka rodziny. Malutka oprócz bardzo spuchniętej główki w związku z chorobą wywołaną niedożywieniem ma z racji braków żywieniowych bardzo niski poziom wapnia w kostkach dlatego trzeba było usztywnić jej nóżki aby nie uległy złamaniu. Malutką czeka długa droga do wyzdrowienia ale już widać w jej oczkach tą iskierkę życia, pomimo że tyle już wycierpiała a ma dopiero 6 lat i całe życie przed sobą.  Gdybyśmy tak szybko nie zareagowali ona by się udusiła. Opuchlizna z pyszczka pomalutku schodzi. Malutka w pierwszym tygodniu była karmiona samymi papkami i kroplówkami  bo nie mogła jeść. Teraz już sama chrupie trawke sianko. Teraz walczy o życie bo zaczyna mieć na to siły i czuje że jest kochana. Nie widziałam jej osobiście ale jestem bardzo wdzięczna Marcie Olszewskiej, która jest tam u niej mimo natłoku swoich spraw co trzeci dzień i dziękuję ślicznie Monice Brenzak, która też odwiedziła ją osobiście i ucałowała również pyszczek ode mnie. Kochani pomóżcie mi razem o nią walczyć. Za pierwszy tydzień jej pobytu otrzymałam fakturę w wysokości 2628 zł, która od razu opłaciłam. W dniu jutrzejszym dostanę kolejną za kolejny okres jej leczenia. A że jest on długi więc tych faktur będzie sporo. Sama nie dam rady. Wiem, że sporo z Was pomyśli - no tak ale jest tyle innych istnień do ratowania. Kochani to jest pierwsza zbiórka która robie na siebie, sama uratowanych mam 10 koni na które nie robiłam nigdy zbiórki za które sama zapłaciłam i które są szczęśliwe w Galopagos. Kto tam był widział ich szczęście a kto jeszcze nie to zawsze może nas odwiedzić :).  Kochani proszę pomóżcie Na Małą Anie czeka już Boksik czeka reszta szczęśliwych zwierząt ona też chce być szczęśliwa też chce cieszyć się swoim malutkim życiem. Była zabawką o której zapomniano. Mała ma chęć walki chęć życia. Proszę Was... nie zostawiajcie Nas ja jej nie zostawie