Rozalka wyżełka, nasza księżniczka... Leżała w rowie co najmniej dwa dni, ze złamaną łapą i biodrem.
Znaleźli ją Dobrzy Ludzie, zabrali do lecznicy, która miała jej pomóc... Ale jak to w zyciu bywa... Checi dobre, to nie wszystko - wydaje sie, ze jesli lekarze cokolwiek robia, to maja ku temu stosowna wiedze i umiejetnosci. Tak powinno byc. Ale zycie pokazuje, ze zdanie PRIMUM NON NOCERE nie zawsze ma zastosowanie. Rozalka trafila do nas z infekcja w ranie (łapa), olbrzymimi ilosciami ropy, ktora infekowala caly organizm, z wypelnionym po brzegi pecherzem, ktory, wedlug lekarzy, nie dal sie oproznic... Tak jest napisane w karcie - pecherza nie da sie oprozniac. Infekcja drog moczowych, mocznica wstepujaca, to tylko czesc powiklan, ktore daje zastoj moczu... Ale wedlug lekarzy, mimo tych wszystkich zdrowotnych problemow, pies mogl opuscic lecznice...
Zoostalam poproszona o pomoc. Bo bez udzielenia pomocy i fachowej opieki Rozalka po prostu umarlaby... Zaraz po wyjsciu z samochodu dotknelam pecherza Rozalki, byl olbrzymi... Oproznilam pecherz recznie... Mocz wyplywal i wyplywal... A Nasza ksiezniczka w koncu poczula ulge. Rozalka musi miec oprozniany pecherz co najmniej 3 razy dziennie. Nie wiem, czego uczyl sie lekarz i gdzie pobieral swoje lekcje...
Ale to nie koniec jej cierpienia... Rana opuchnieta, nabrzmiala, pelna ropy...
Natychmiast zadzwonilam do swojej Pani Doktor - do Doktor Persony. Wizyta nastepnego dnia. Zaczelam plukac lape Rozali z ropy, zeby ulzyc jej w bolu i cierpieniu. To co z niej wyplywalo widoczne jest na filmie...
Wizyta w lecznicy - rtg, badania krwi, pobranie wymazu z rany. Plukanie ponowne. zalozone saczki, podawanie antybiotykow, aby pozbyc sie olbrzymiego stanu zapalnego. Czekanie na wymaz i antybiogram. W rtg gwozdz w łapie, ktory jest zbyt krotki w stosunku do zlamania, nie bedzie zrostu...
W wymazie infekcja - paleczka ropy blekitnej oraz gronkowiec. Jedyny antybiotyk, ktory dziala to marbofloksacyna. Rozalka musi dostawac antybiotyki co najmniej 4 tygodnie, potem wymaz i dopiero mozemy mowic o reoperacji. Czy sie uda, nie wiem, zrobilam wszystko co w mojej mocy, aby ratowac Rozalke i jej lape.
W tej chwili Rozalka zaczela tyc, opuchlizana schodzi, ropa przestala sie lac strumieniem... Czekamy jeszcze tydzien i kolejny wymaz oraz decyzja, czy lapa nadaje sie do reoperacji.
Co staloby sie z Rozalka gdyby nie trafila do Chaty? Odpowiedzcie sobie, Kochani, sami...
A do lekarza, ktory leczyl nasza ksiezniczke - NIE POTRAFISZ, NIE PCHAJ SIE NA AFISZ!!!!!
Historia Rozalki
Nie wiem, gdzie szła, gdy (prawdopodobnie) potrącił ją samochód. Może do domu, może przed siebie, bo domu nie miała, a może po prostu odchowala swoje dzieci i stala sie zużytym, nikomu niepotrzebnym smieciem. Dlaczego ostatnia wersja też jest możliwa? Szła z wypelnionymi mlekiem sutkami... Nie wiem, czy wpadła do rowu przy uderzeniu, czy kierowca, który ją potrącił tam ją wrzucił, by nie przeszkadzała na drodze. Rozalka - oaza lagodnosci i subtelnosci... Nie potrafila krzyczec ani upomniec sie o pomoc... Nie myślę o tym, moje serce też ma swoją wytrzymałość i mimo tego, że wiele widziało, nigdy się nie przyzwyczai, nie można przyzwyczaić się do okrucieństwa obojętności. Człowiek nie zawsze jest w stanie zapobiec wypadkom, ale obojętność zależy już od niego.
Połamana leżała tam i czekała na ratunek albo może na śmierć. Ile wycierpiała, wie tylko ona. Po kilku dniach znaleźli ją Dobrzy Ludzie, nie potrafiła chodzić, leżała ubrudzona własnymi odchodami.
Dobrzy Ludzie podjęli walkę o jej zdrowie.
Nieleczona ropa w ranie plus brak oddawania moczu, to w dłuższej perspektywie śmierć dla psa. Ile miałaby czasu? Nie wiadomo. Pewne było jedno, Rozalka potrzebowała specjalistycznej opieki, której Dobrzy Ludzie mimo wielkiej chęci i miłości do niej nie byli w stanie jej dać, szukali pomocy.
Przyjechała do nas, do Chaty.
Rozalka już do końca życia będzie gubić kupę, ale to nie kłopot, wystarczy posprzątać. Teraz najważniejszą sprawą jest, by wyleczyć łapę. Na razie antybiotykami niszczymy bakterię, aby móc ponownie ją zoperować. Trzeba łapę koniecznie jeszcze raz złożyć, aby Rozalka była sprawna.
Karty informacyjne z wcześniejszej diagnostyki, zanim Rozalka trafiła do nas.
Karty informacyjne z naszej diagnostyki.
Kochani, potrzebujemy pieniędzy... Na opłacenie faktur za wykonane już leczenie. Na obecne i przyszłe leki oraz artykuły opatrunkowe. Na samą operację.
Obleczone bólem i bezradnością oczy Rozalki były tak smutne, że najchętniej trzymałabym ją cały czas w ramionach. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby na psi nos wrócił już na zawsze uśmiech, bo pewnie kiedyś, przed wypadkiem, umiała się uśmiechać...
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!