W październiku ubiegłego roku adoptowałam 4 miesięczną Bagirę ze schroniska. Była kotkiem, który od razu do mnie podszedł i wskoczył mi na kolana. Uznałam, że to ja zostałam wybrana przez nią a nie ona przeze mnie. Mały czarny diabełek z jednym białym wąsem. No miłość od pierwszego wejrzenia. Po kilku dniach po adopcji Bagira zaczęła się drapać po uszkach i miała ostrą biegunkę. Biedna kicia miała problem żeby na czas dojść do kuwety. Pojechaliśmy do weterynarza, który zalecił odrobaczanie. Niestety coś poszło nie tak i Koteczka bardzo źle to przeszła. Zbyt duża dawka leku odrobaczającego spowodowała gwałtowne pogorszenie jej stanu. Zapadła decyzja o zmianie weterynarza, który wykonał niezbędne badania, w tym test na Giardię. Niestety test okazał się być pozytywny. Zalecone zostały antybiotyk, pełna dezynfekcja całego domu i kąpiele kota, które były dla Niej ogromnym stresem. Niestety leczenie nie przyniosło skutku i cały proces musieliśmy powtórzyć, co okazało się być jeszcze większym stresem dla Bagiry i dla Nas. Mniej więcej w tym samym czasie u Kotki zaczęły pojawiać się dolegliwości bólowe brzucha, które objawiały się przeraźliwym piskiem oraz niechęcią do głaskania po brzuszku. Jednak tym razem na całe szczęście wyniki leczenia okazały się owocne.
Kilka badań pod rząd i brak obecności Giardi i innych pasożytów. W tym samym czasie w kupie pojawiła się krew i powróciły biegunki. Kolejne badania wykazały obecność innych bakterii, które zasiedliły jej jelita i były przyczyną zaburzeń metabolicznych. Zostały wdrożone kolejne leki, które nie przyniosły poprawy. W tym momencie walka o zdrowie Bagiry trwała już dwa miesiące. Nasz kotek zaczął marnieć w oczach a my nie wiedzieliśmy jak jej pomóc.
W trakcie kolejnego już badania USG lekarz zauważył troszkę płynu w brzuszku co go bardzo zaniepokoiło. Weterynarz powiedział, że może być bardzo chora. Bardziej niż myśleliśmy. Załamało nas to. Padła diagnoza, której nie spodziewalibyśmy się w najgorszych snach.
Leczenie naszego małego kociego dziecka jest bardzo długie i kosztowne. Nasz budżet w tej chwili niestety jest ograniczony i nie mamy już wystarczająco dużo środków na tak częste wizyty u weterynarza jak byśmy chcieli. Dodatkowo obecna sytuacja na Ukrainie nie ułatwia Nam decyzji. Czuje, że zawodzę jako kocia mama. Bez waszej pomocy będę musiała podjąć najtrudniejsza decyzje w moim życiu. Bagira wielokrotnie pokazała Nam już, że ma ogromną wolę życia i nie chcemy jej odbierać tej szansy zwłaszcza, że już na starcie nie miała lekko jako kotek schroniskowy. Jeśli moglibyście Nam pomóc wyleczyć Naszą małą kocią księżniczkę to będziemy Wam bardzo wdzięczni!
EDIT:
03/03/2022
Cześć to ja Bagira.
Troszkę się pochorowałam ale mama, babcia i ciocia o mnie zadbały i zrobiły wszystko żebym lepiej się poczuła. Codziennie dostaje nieprzyjemny zastrzyk przy którym trochę się wyrywam bo mam coraz więcej siły. Wrócił mi apetyt i mój brzusio jest coraz mniejszy (podobno paradoks ale nie wiem co znaczy). W końcu mogę się porządnie umyć, nie to co oni.
Tak sobie myśle, że chyba będę dla nich trochę milsza bo dzięki nim w końcu zaczynam się lepiej czuć. Po kilku dniach zaczęłam wracać do swoich starych nawyków - czyli ciągłej zabawy myszkami i wędkami, zaczepiam mojego psiego brata i ładuje się w miejsca w których nie powinno mnie być (takich jak stół). Chociaż wiem, że przede mną jeszcze długa droga to czuje się szczęśliwa i kochana. Myślę, że dobrze ich sobie wychowałam.
Ogólnie ostatnio dosyć dużo podsłuchuje i dowiedziałam się dzisiaj, że zostało mi 77 zastrzyków… w sumie to nie wiem ile to jest 77 zastrzyków ale myśle, że całkiem sporo… Normalnie na samą myśl o tym mam ochotę zjeść saszete. Masakra…
Mama i babcia obsesyjnie mierzą mi temperaturę… wiecie gdzie…
Slyszałam też, że tata pojedzie kupić w sobotę kolejne fiolki z pieniędzy ze zbiórki. Wolałabym żeby to były zabawki… ale trudno nie mogę mieć wszystkiego. Dziwne… na początku mnie nie chciał a teraz dokłada się do mojego leczenia. Ale on jest krejzi. Podsłuchałam też, że gdyby nie zbiórka to by nie mogli mnie leczyć, więc dziękuje wszystkim bardzo za pomoc i proszę nie przestawajcie bo nie chce znowu się tak źle czuć. Gdyby nie wy to już by mnie tutaj nie było.
Dziękuje Wam - Wasza Bagircia 🐱❤️
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Paula Fijałkowska
Dla kotka