Kochani,
nie myślałam, że kiedykolwiek taki post powstanie, ale cóż , do rzeczy.
Co niektórzy pamiętają jak 10 lat temu życie podarowało mi jeden z najpiękniejszych prezentów o jakim marzyłam. 17 grudnia przyjechały do mnie dwa wymarzone i najcudowniejsze pod słońcem konie (choć cała akcja z nimi, jak i większość mojego życia rozgrywała się na wariackich papierach i tylko "szczęście głupiego" mnie uchroniło :) ).
10 lat temu mniej więcej pod koniec kwietnia dzięki mojej rodzinie i przyjaciołom zaczęło rosnąć kolejne z moich marzeń - stajnia. Była dla mnie niczym dziecko - owoc marzeń, zawziętości, przyjaźni , wiary we własne możliwości i ciężkiej pracy. Kosztowała mnie wiele łez, tych ze szczęścia, tych ze zmęczenia, z bezradności i wściekłości, ale z każdą kolejną wyheblowaną , pomalowaną deską, z każdym kolejnym gwoździem moje serce rosło jak szalone i przepełniało się radością.
Dwa lata temu 3go kwietnia odbyły się zawody dogtrekkingowe w czasie, których zbieraliśmy fundusze na dla stadniny koni Karolewko, którą strawił pożar. Kto by pomyślał... 3 kwietnia 2018 czyli przedwczoraj, facebook przypomniał mi o tej zbiórce... Tego samego dnia o godz 15:55 znalazłam się w tej samej sytuacji co tamta stadnina. Owoc moich marzeń strawił ogień. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak... To ma wyjaśnić policja i mam nadzieję, że to zrobi. Byłam tuż obok... Jednak gdy zauważyliśmy ogień nie było już czego ratować. To stało się tak szybko... Straciłam niemalże wszystko. Jedyny plus tego zdarzenia to to , że zwierzętom i ludziom nic się nie stało.
Ale jestem po raz kolejny na starcie. Moje konie straciły dach nad głową i zapasy jedzenia. Spłonął cały sprzęt jeździecki i nasz tor do agility. Ale dla mnie najgorsze jest to, że z dymem poszło moje poczucie bezpieczeństwa, bo nie wierzę, że to był przypadek.
Bardzo rzadko mi się to przytrafia, ale tym razem chowam dumę w kieszeń i przyznaję, że potrzebuję pomocy... Pomocy przede wszystkim w znalezieniu świadków zdarzenia - nie jest wykluczone podpalenie, więc każda informacja jest cenna. Pomocy potrzebuję też, w zmienieniu miejsca pobytu, tak by moje zwierzęta były bezpieczne i bym ja mogła spać spokojnie. Jeśli wiecie czy gdzieś w okolicy jest do wydzierżawienia małe niedrogie gospodarstwo (kawałek łąki z wiatą dla koni i niewielki dom- nie marzę o luksusach) , dajcie znać.
Jeśli ktoś zechce dorzucić kilka groszy do nowego domu dla Dyzia i Benka to będę ogromnie wdzięczna.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!