We wrześniu adoptowałam kotka z KTOZ, którego ktoś oddał do okna życia, był malutki i musiał być karmiony butelka. Był żywiołowym ciekawskim kotkiem wszędzie było go pełno, nigdy nie przypuszczałabym, że może go spotkać tak straszna choroba. Niestety kotek zaczął słabnąć, chudnąć, od razu weterynarz, badania i ta straszna wiadomość - zakarzenie otrzewnej. Jest to nieuleczalna choroba, na którą nie ma w Polsce zarejestrowanego leku. Jest lek, który jest bardzo drogi, niestety mnie na niego nie stać. Mam w domu jeszcze dwa inne koty, pieska, dwa króliki i dwa szynszyle. Wszystkie zwierzęta przygarnęłam, żeby dać im lepsze życie. Koda, bo tak ma na imię kotek, ma dopiero 10 miesięcy. nie chce się poddawać jeśli jest choćby minimalna szansa na jego powrót do zdrowia. Czytałam, że koty które dostawały ten lek wróciły do zdrowia, może jemu też się uda i dzięki wsparciu uda mu się podać ten lek.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!