Białek i Kiwi proszą o pomoc

Białek i Kiwiś trafili do Stowarzyszenia trzy lata temu z okolic Kań. Dwa różne mioty, a koty podobne do siebie i, co tu ukrywać, dość dzikawe. Nie dało się ich oswoić, nie były adoptowalne, tym bardziej, że u obu stwierdzono FeLV dodatni i trzymane były w jednym z pokojów dla kotów białaczkowych.

Wiadomo, że jak kot nie chce być przytulany, to się go przytulić nie da. Tym większe było nasze zdziwienie, kiedy Białek zaczął być bardziej miziasty i bardziej do człowieka. Cieszyłyśmy się, że można go przenieść do zsocjalizowanych kotów z FeLV, bo wówczas istnieje chociaż promil szansy, że ktoś się w Białku zakocha i go weźmie jako kota pojedynczego. Ale on uznał, że woli być z nami. Dostał zapalenia otrzewnej, stracił apetyt, zrobił się osowiały.

Trzeba było jechać wieczorem do kliniki, bo inaczej istniała realna groźba, że Białek trafi za TM. W klinice wspaniale się nim zajęto, płynoterapia, antybiotykoterapia, ciepła klatka. Przez tydzień nie mógł utrzymać temperatury, z apetytem bywało różnie. Ale udało się! Wyszedł na prostą.

W międzyczasie okazało się, że Kiwiś także stał się osowiały. W jego przypadku na szczęście nie potrzebny był pobyt w szpitalu.

Oba koty dostają catferon. Mają się już o wiele lepiej. Kiwiś po staremu jest nieufny i średnio głaskalny (czytaj: nie chce być dotykany), natomiast Białek uznał, że bycie z człowiekiem wcale nie jest takie złe.

W klinice całkowity dług wynosi ponad 4000 zł. Za Białka – 1506 zł, za Kiwisia – 555 zł. I one, i Gniewko (zbiórka będzie oddzielna) mają się dobrze, bo wystarczająco szybko zareagowałyśmy. Ale w ciągu 3 tygodni musimy zapłacić za fakturę. I tak, po raz kolejny prosimy Was o pomoc!