Założyłam fundację ponad dwa lata temu. Nie miałam doświadczenia, nie znałam procedur, nie wiedziałam, jak to wszystko działa. Wiedziałam tylko jedno – że trzeba pomagać. Działałam już wcześniej, ale fundacja miała dać mi narzędzie, by robić więcej, skuteczniej, lepiej.
Od początku mierzę się nie tylko z cierpieniem zwierząt, ale też z ogromem obojętności, brakiem edukacji, nieświadomością ludzi. Jako nauczycielka wiem, jak ważne jest kształtowanie empatii od najmłodszych lat – to dzieci są przyszłością zwierząt, i to z myślą o nich budowałam fundamenty tej działalności.
Pracuję zawodowo. Po pracy jadę do gminy, gdzie wyprowadzam psy, karmię je, dbam o ich socjalizację. Jeżdżę do weterynarzy, prowadzę social media fundacji, odbieram telefony, organizuję adopcje, często sama zawożę psy do nowych domów – w całej Polsce. To wszystko dzieje się kosztem mojego prywatnego czasu i często też prywatnych pieniędzy. Staram się ze wszystkich sił. Ale dziś już po prostu nie daję rady.
Fundacja znajduje się w dramatycznej sytuacji finansowej. Na koncie prawie nic. Zaległe faktury. Długi w lecznicach. Kończąca się karma. A środki z 1,5% podatku – jeśli w ogóle się pojawią – trafią do nas dopiero pod koniec roku, i to tylko dlatego, że mamy podpisaną umowę z inną organizacją.
Nie jestem w stanie już sama tego udźwignąć. Zawsze działałam odpowiedzialnie, wydając tylko to, co rzeczywiście mieliśmy. Wiele razy dokładałam z własnego portfela, bo uważałam, że to część tej drogi. Ale teraz naprawdę potrzebuję pomocy.
Mam wokół siebie cudownych ludzi – przyjaciół, rodziców, osoby o wielkich sercach – którzy wspierają mnie w szukaniu domów, prowadzeniu domów tymczasowych, pomagają najlepiej, jak potrafią. Ale oni także mają swoje zwierzęta, swoje obowiązki, swoje ograniczenia. Są przeciążeni. A potrzeby są coraz większe.
Dlatego dziś, z całego serca proszę – jeśli możesz, pomóż. Wpłać choćby symboliczną złotówkę. Ustaw przelew cykliczny. Udostępnij tę zbiórkę. Zrób to dla tych, którzy nie mają głosu. Dla tych, którzy nie mogą sami o siebie zawalczyć. Dla tych, którym nikt inny nie pomoże.
Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie – po co mi to było? Ale wystarczy jedno spojrzenie w oczy uratowanego psa, jedno mruknięcie bezpiecznego kota, by przypomnieć sobie, dlaczego. Fundację założyłam z potrzeby serca – dziś to serce woła o pomoc.
Dziękuję, że jesteś.
Dziękuję, jeśli zdecydujesz się pomóc.
Dziękuję za każdą najmniejszą cegiełkę.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!