Cześć!
Nazywam się Sławka, dla znajomych Saszka. Mam 37 lat i cóż, czuję, że muszę szukać pomocy i schować dumę do kieszeni, bo sama się nie wygrzebię.
Trochę o mnie. Mam trójkę dzieci, małżeństwo niestety nie przetrwa, jestem w trakcie rozwodu, bo nieodpowiedzialność męża i sposób w jaki mnie traktował jest dla mnie nieakceptowalny. Długo wierzyłam, że uda nam się to naprawić, ale niestety tu szans na zmianę brak. Teraz ponoszę konsekwencje swoich wyborów i choć staram się z całych sił, pracuję na tyle na ile to możliwe przy maluchach (najmłodsza córka ma 2,5 roku), to ledwo daje radę ich nakarmić i ubrać... Wiecznie na rotacji, pożyczam i oddaję, ale to nie pomaga. Dziś właśnie dostałam przelew z ZUS na dzieci i jak zapłacę niezbędne rachunki i oddam znajomym pożyczone, to zostanie mi może z 200 zł na najbliższych parę dni... I tak w kółko.
Zbieram pieniądze na wyjście z długów. Podejście małżonka pt. "no nie mam" podczas gdy ja się zajmowałam dziećmi niestety doprowadziło do zadłużenia mieszkania. Ja kilkukrotnie ratując się przed głodem pożyczałam większe sumy i części nie spłaciłam. W podejmowaniu nieprzemyślanych decyzji nie pomogła niestety depresja, która mnie prawie zabrała do krainy wiecznych łowów.... ale jestem.. i choć wstyd będę walczyć i prosić o pomoc bo mam dla kogo żyć. I choćbym się miała pod ziemię zapaść nie pozwolę, aby maluchom stała się krzywda. Wiem, że za jakiś czas będę mogła więcej pracować, że będzie lżej, ale komornicy nie czekają, odsetki rosną i zwyczajnie muszę was poprosić o wsparcie. Każda złotówka pomoże...
Niemal 60000 zł z tej zbiórki wykorzystałabym na pokrycie długów - nazbierało się przez lata... Poza tym muszę mieć chociażby małą poduszkę finansową na bieżące sprawy... Najstarsza córka zaraz rusza do szkoły, a ja nadal mam braki w wyprawce. Sam czynsz za mieszkanie to niemal 1400 zł (mieszkanie 38 m, więc w pałacu nie mieszkamy), do tego dochodzą rachunki bieżące, ubrania, leki, jedzenie, chemia. Sami wiecie ile to kosztuje, przy trójce dzieci zwyczajnie nie wyrabiam mając 800+ i moje małe dochody. Kombinuję jak mogę, biorę rzeczy że "śmieciarek" na FB (jak również oddaję, gdy mam zbędne przydasie), regularnie odwiedzam lokalną Dzielnię, sprzedaję trochę na Vinted, trochę zarabiam na działalności prowadzonej od dwóch miesięcy, ale to niestety za mało .. Rodzina stara sie pomagać, ale tez nie mają wielkich możliwości..
Bardzo bardzo potrzebuję choć na chwilę odetchnąć. Stres związany z moją sytuacją trwającą od lat kompletnie mnie zżera. Nawet nie wiem skąd mam brać energię, żeby uśmiechać się do dzieci i być taką, jaką chce dla nich być, choć nadal to robię... Dlatego z całego serca proszę - pomóżcie!
Bo nie wiem ile tak jeszcze wytrzymam.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia, napewno sie uda
Anonimowy Darczyńca
❤️
Anonimowy Darczyńca
Dont give up and stay strong!
Paweł
Mam nadzieję że ci się wszystko poukłada Saszka 🤞😌.