Witam. Mam na imię Marcin. Moja historia nie różni się zbytnio od wielu historii ludzi walczących z nowotworem.
Normalne spokojne życie do którego pewnego dnia zakrada się jakiś Potwór. Niszczy wszystko co z trudem zbudowałem. Sprawia, że każdy dzień jest walką i wyzwaniem. Najprostsze rzeczy stają się wyzwaniem, a to co dla Was wszystkich jest normalne, dla mnie jest spełnieniem marzeń. Ale zacznę od początku...
W 2009 roku wykryto u mnie guza mózgu - glejaka. Miałem wtedy 26 lat. Przeszedłem operację, a następnie radioterapię. Leczenie przyniosło zadowalający rezultat i powoli wszystko zaczęło wracać do normy. Poznałem kobietę z którą postanowiłem spędzić resztę życia. Byłem szczęśliwy. Jednak regularne badania zawsze napawały mnie lękiem. Bałem się, że podczas któregoś z nich okaże się, że choroba powraca i zniszczy to co z takim trudem zbudowałem. Niestety moje obawy okazały się uzasadnione. Okazało się, że guz odrasta. Zaczęło się od nowa. Wizyty u lekarzy, badania kontrolne...
Klika tygodni później dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Razem z żoną bardzo pragnęliśmy tego dziecka i jednocześnie baliśmy się jak pogodzić to z moją chorobą. Podczas kolejnego z badań okazało się, że obszar i wielkość guza wykluczają jego operację. Tępo wzrostu wskazuje na to, że guz jest złośliwy. Przeszedłem kolejną radioterapię, a po niej chemioterapię. Leczę się w Centrum onkologii im. M. Skłodowskiej-Curie w Gliwicach.
Dowiedziałem się, że Potwór siedzący w mojej głowie jest dla mnie wyrokiem śmierci. Jedyne leczenie jakie mogą mi zaproponować lekarze polega na przedłużeniu mojego życia o kilka lub kilkanaście miesięcy oraz na poprawienie jego jakości.
Rozpocząłem leczenie metodami naturalnymi - odpowiednia dieta i suplementacja, wlewy dożylne witaminy C oraz rehabilitacja. Jest to jednak leczenie, którego kosztów nie jestem w stanie udźwignąć.
Dlatego zawracam się do Was z prośbą o wsparcie finansowe na leczenie. Jeśli jest dla mnie jakakolwiek szansa na to by móc żyć, chciałbym z niej skorzystać.
Jestem podopiecznym Fundacji AVALON - bezpośrednia pomoc Niepełnosprawnym.
Postanowiłem, że mimo niekorzystnych prognoz lekarzy będę walczył. Dla synka, dla żony i przede wszystkim dla siebie. Chcę widzieć jak mój synek dorasta, idzie do przedszkola, a później do szkoły. Chce go nauczyć jeździć na rowerze i grać w piłkę. Chcę być z moją Rodziną jak najdłużej.
Dziękuję wszystkim za czas poświęcony na przeczytanie mojej historii i Wasze wsparcie.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Dreamer
Jestem pełen podziwu dla Ciebie. W obliczu trudności nie poddajesz się i cały czas walczysz. Twój synek kiedyś będzie z Ciebie dumny. Życzę wszystkiego dobrego! Nie daj się! :-)