Około 4 miesięczny maluszek (płci jeszcze nieznanej) którego udało mi się dzisiaj na terenie Czeladzi złapać z pomocą klatki łapki
(początkowo tylko z zamiarem zabiegu kastracji i po kilku dniach wypuszczenia z powrotem na ulicę) ma szansę tego - ulicznego życia - uniknąć i trafić do bezpiecznego domu tymczasowego w Dąbrowie Górniczej a później, jak już go (mam nadzieję) znajdzie do odpowiedzialnego, świadomego domu stałego który niebawem będzie poszukiwany na terenie całej Polski ❤
Byłoby super gdyby się tak stało żeby na ulicę nie musiał wracać zważając na fakt, że urodził się na terenie opuszczonego, walącego się od lat, pełnego m.in. potłuczonego szkła, przeznaczonego do rozbiórki budynku
gdzie spędza całe dnie i noce (pomimo postawionej zaraz obok w bezpiecznym miejscu ciepłej, styropianowej budki z mięciutkim polarowym kocykiem do której wchodzić nie chce) oraz na fakt że obecnie pora dla bezdomniaków trudna bo zimowa a i niestety zapowiadają powrót mrozów a może i nawet śniegu a on jest przecież jeszcze taki malutki a przy tym taki bezbronny.. 😔 Jednak żeby się tak mogło stać muszę być pewna, że moja sytuacja finansowa jest obecnie na tyle wystarczająca, by wziąć go z pełną świadomością i odpowiedzialnością pod swoją- kompletnie prywatnej osoby mogącej działać tylko dzięki darczyńcom - opiekę. Ogarnięcie weterynaryjne jego 🐈🐈⬛ rodziców które (po 2 i 3 latach prób ❗) udało mi się w końcu złapać w okresie świąt kosztowało mnie 700 zł (470 zł za kastrację, sanację z ekstrakcją, leki które dostaliśmy do domu, testy fiv/felv oraz odrobaczenie z odpchleniem "tatusia Bakusia" i 230 a za kastrację i odrobaczenie z odpchleniem "mamy Niuni") a to sprawiło, że w ciągu zaledwie kilku dni zostało mi w moim wolo zapleczu tylko kilka stówek a co to jest w tych czasach, przy dzisiejszych cenach? Nic... 🥺
U małego/małej jeśli nie będzie wymagać żadnego leczenia ani nieplanowanych wydatków a domu stałego nie będzie szukać bardzo długo szykują się koszta rzędu 1000 zł.
Już jutro zostanie wykastrowany/a (ok. 150/200 zł w zależności czy jest chłopcem czy dziewczynką), odrobaczony/a & odpchlony/a (ok. 30 zł) a także będzie mieć wykonywane testy fiv/felv (ok. 80 zł).
W późniejszym czasie (za około tydzień) czeka go/ją pierwsze szczepienie (ok. 60 zł) a po miesiącu drugie (ok. 60 zł).
Przed adopcją musi zostać również zachipowany/a (koszt wszczepienia chipa ok. 35 zł + 399 zł za zarejestrowanie go w bazie Safe Animal z ważnością przez całe życie).
Do tego dojdą koszty zakupu żwirku (bo resztę potrzebnych akcesorii i dobrej jakości karmy mam obecnie duży zapas)
Gdyby był on jedynym kotem którego mam w planie uratować i mu pomóc to tej zbiórki by nie było.
Wykorzystałabym do końca pieniądze które jeszcze mam.
Ale na samej mojej ulicy do złapania do kastracji została jeszcze 2 lub 3 jego rodzeństwa płci nieznanej i jakiś duży (mam nadzieję że) kocur..
Klatki łapki cały czas stoją rozstawione z kuszącym jedzonkiem więc w każdej chwili mogą się w nich znaleźć 🐱
EDIT 29.12.2022
🐈⬛ Ptyś jest już po zabiegu kastracji.
Został przy okazji odrobaczony i odpchlony oraz zostały mu wykonane testy fiv/felv (wyniki ujemne).
Nie chipowałam go na razie bo nie ma na to jeszcze pieniędzy.
Za tydzień ma szczepienie i na to na szczęście ma.
Jutro jedzie do awaryjnego domu tymczasowego a do tego czasu równie awaryjnie przebywa u mnie. Za dzisiaj paragon na 230 zł.
EDIT 30.12.2022
Ptyś od dziś w domu tymczasowym w Dąbrowie Górniczej 🙂
Trafił awaryjnie do domu moich przyjaciół którzy mają już adoptowanego ode mnie parę lat temu kota 🐈⬛ i którzy to chcąc pomóc jako jedyni zgodzili się przyjąć do siebie małego ❤
Czas pokaże czy będzie mógł tam zostać aż swój stały dom znajdzie czy będzie musiał dalej szukać innego tymczasu lub też od razu domu stałego.
Będzie to zależne od zachowania ich kota - rezydenta - który w DT w którym go kiedyś umieściłam po znalezieniu na ulicy mimo czasu nie zaakceptował mieszkających tam już dorołych kotek, sam mając wtedy zaledwie 6 miesięcy 😔
No ale nawet jeśli miałoby to być rozwiązanie tylko na jakiś krótki czas (przynajmniej na czas mojej nieobecności) a sprawić, że nie wróci dzięki temu na ulicę to i tak będzie to ogromna pomoc 😍
Za wszystkie dotychczasowe wpłaty mimo trudnych czasów BARDZO dziękuję a jednocześnie przypominam, że ciągle walczymy o każdą jedną złotówkę która będzie potrzebna na jego weterynaryjne przygotowanie do adopcji i utrzymanie w DT.
Na razie dzisiaj pojechał z zapasem karmy, żwirku i innych potrzebnych akcesorii więc choć tym nie muszę się przez jakiś czas martwić 🐾
EDIT 31.12.2022
Ptyś z powrotem u mnie, jutro jedzie do przychodni weterynaryjnej w Katowicach która zgodziła się pomóc.
Będzie tam mieszkać do czasu oswojenia się i znalezienia doświadczonego domu tymczasowego/stałego.
DT do którego pojechał wczoraj poddał się już pierwszej nocy :( którą mały w tęsknocie za mamą i rodzeństwem całą przepłakał, na zmianę walcząc z klatką chcąc się z niej wydostać (nic dziwnego, do tej pory był wolnożyjący i potrzeba czasu by do tego przywykł)
Nie wiem jak to się stało ale jako, że byli to moi przyjaciele których znałam już od paru lat i którzy mają adoptowanego ode mnie już kota (fakt, bardzo przyjaznego i generalnie bezproblemowego od samego początku) i że działo się to wszystko tak szybko, z dnia na dzień nie wspomniałam nawet słowem, że mały jest nieufny, że się boi, że syczy, burczy i że trzeba będzie mu po prostu dać na to, żeby przestał się bać.
Pewnie podświadomie wydawało mi się to oczywiste, że jak do tej pory żył na wolności i trzeba było łapać go na klatkę łapkę to człowieka znać nie będzie, no ale niestety nie dla wszystkich.
No ale to w końcu mały, zaledwie 1,5 kg kotek a agresji nie było w nim żadnej.
Ani w przychodni jak był ogarniany weterynaryjnie ani u mnie w domu ani tam kiedy go zawiozłam i próbowałam wyciągać "na siłę" nie próbował ani drapać ani gryźć (jedynie się wyrywał żeby zwiać) a ich kiedy byli już z nim sami to podobno ugryzł.
Musiał być bardzo przerażony sytuacją w której się znalazł i sobie zwyczajnie nie poradził z emocjami.
Miał do tego pełne prawo.
Gdyby ktoś obcy czy też po prostu ktoś inny, mniej mi bliski się zgłosił zainteresowany zostaniem domem tymczasowym/stałym to na dzień dobry dostałby ankietę w której to, co się tutaj stało i przerosło byłoby zawarte drukowanymi literami w formie pytań.
Czy jest się na to przygotowanym i gotowym.
Choć prawda jest taka, że ludzie i tak zawsze piszą, że się z tym liczą, że wiedzą i to znają z doświadczenia, że będą pracować nad tym jak się okaże że tak będzie a potem wychodzi jak zawsze, oczywiście inaczej.
Także nie wiem jak wtedy potoczyłyby się losy Ptysia (czy udałoby się oszczędzić mu tego niepotrzebnego stresu) gdybym uprzedziła o jego strachliwości ale nie mam zamiaru gdybać bo nic mi to nie da.
Szczególnie, że maleństwo nie jest dzikie (do dzikości mu DALEKO) tylko zwyczajnie nie zna i nie ufa jeszcze człowiekowi na tyle by się nie bać bo do minionej środy od dnia urodzenia (czyli przez 4 miesiące - niby mało ale to w końcu całe jego dotychczasowe życie i tylko takie zna) mieszkało na ulicy i tylko tak, nieufając ludziom udało mu się jakoś przetrwać i dzisiaj być i mieć szansę na dalsze, bezpieczne i szczęśliwe życie.
EDIT 01.01.2023
Ptyś od dzisiejszego poranka jest już w przychodni weterynaryjnej w Katowicach.
EDIT 01.01.2023
Jako, że 💩🐈 Ptysia pozostawiały wiele do życzenia zamówiłam mu probiotyk który pomoże mu poprawić jego mikroflorę jelit.
Tym samym kwota 40 zł jest najnowszym wydatkiem z jego zbiórki.
EDIT 13.01.2023
Szczepienie (55), badanie 💩 (65) & for calm dla Ptysia (20) i kwota łączna 140 zł najnowszymi wydatkami z jego zbiórki.
EDIT 14.01.2023
"For Calm" dla Ptysia posiadający działanie uspokajające w wyniku podwyższonego stresu u zwierząt i kwota 45 zł najnowszym wydatkiem z jego zbiórki.
EDIT 06.02.2023
Zaległe wydatki 🐈⬛ Ptysia o którym samym będzie osobny post już niebawem bo za kilka dni 🙂
Leki, kontrolne badanie 💩, drugie szczepienie i chipowanie (na razie bez rejestracji) i kwota łączna 195 zł 🐾
EDIT 14.02.2023
Cześć! Jestem Ptyś ❤
Szukam domu & człowieka u boku którego spędzę resztę swojego życia i liczę, że mi w tym pomożecie.
Urodziłem się końcem września 2022 r. w opuszczonym, grożącym zawaleniem budynku gdzie spędziłem 4 pierwsze miesiące swojego życia u boku dzikich, wolnożyjących rodziców i równie dzikiego rodzeństwa.
W ostatnich dniach grudnia zostałem złapany początkowo tylko do zabiegu kastracji ale dostałem od dobrych człowieków szansę na dalsze, bezpieczne życie w domu i możliwość uniknięcia powrotu na ulicę na której pewnie długo bym nie pożył 😔
Choć mam dopiero 5,5 miesiąca w swoim życiu dużo już przeszedłem..
Najpierw spędziłem miesiąc czasu w klatce w przychodni weterynaryjnej gdzie zostałem przygotowany do adopcji (kastracja, odrobaczenie, odpchlenie, chipowanie, leczenie, dwa szczepienia, testy fiv/felv (wyszły ujemnie = jestem zdrowy = wolny od chorób zakaźnych) i badanie 💩 a teraz już od prawie od dwóch tygodni (02.02) mieszkam w domu tymczasowym w Dąbrowie Górniczej (woj. Śląskie) 🏠
W międzyczasie miałem też inny dom tymczasowy ale ludzie którzy mi go dali po zaledwie jednej nocy (którą z tęsknoty i strachu całą przepłakałem) skreślili mnie twierdząc, że jestem "dziką bestią" i że powinienem wrócić na dwór ☹
Przez to jak wyglądał początek mojego życia (nie znałem człowieka, musiałem mu nie ufać żeby przetrwać na ulicy) jestem na każdym kroku bardzo ostrożny i przy tym na razie nieufny.
Chociaż jestem ciągle jeszcze przestraszony całym wielkim światem wokół to od samego początku nie ma we mnie agresji.
Ze strachu tylko syczę i burczę ale przy tym nie gryzę.
Załatwiam się grzecznie do kuwet, po domu poruszam się już z każdym dniem coraz bardziej śmielej, nawet zaczynam się już bawić wędką z człowiekiem 🤗
W ogóle ciekawi mnie coraz więcej.
Poszukuję bezpiecznego, odpowiedzialnego, niewychodzącego, świadomego kocich potrzeb domu oraz doświadczonego, cierpliwego, gotowego & chętnego na pracę ze mną człowieka 👫
Najchętniej takiego który ma już jakiegoś przyjaznego, młodego, dobrze zsocjalizowanego kota 🐈⬛ który swoją obecnością pomoże mi się otworzyć i będzie się ze mną bawić.
Tutaj gdzie teraz mieszkam jest właśnie taka młodziutka kotka z którą od samego początku świetnie się dogadujemy!
Szukam spokojnego domu bez psów (bo nawet tych najmniejszych się bardzo boję) i bez małych dzieci w którym ktoś da mi tyle czasu na zaufanie i zaklimatyzowanie się ile będę go potrzebował bez znaczenia jak długo by to nie trwało.
Zjadam wszystko co dostaję bez grymaszenia ale w nowym domu chciałbym pozostać na wysokomięsnej, mokrej karmie na której jestem od samego początku.
Swojego nowego domu szukam na terenie całej Polski.
Tel. w sprawie adopcji:
Marta 792140769
EDIT 01.04.2023
PTYŚ ADOPTOWANY I NIE JEST TO ŻART PRIMA APRISILIS-OWY ❤🥰
Kilka dni temu obecny dom tymczasowy w którym od 2.02 przebywał Ptyś przekazał mi informację, że podjęli decyzję że zostanie on z nimi na stałe, że oddanie go teraz nawet najlepszemu domowi jeśli się taki w ogóle znajdzie (w co szczerze wątpliliśmy bo odkąd go zaczęłam ogłaszać to odesłałam z kwitkiem zainteresowanych kilkadziesiąt pseudo rodzin) i narażanie go po raz kolejny na konieczność zmiany miejsca gdzie do obecnego miejsca już się bardzo przyzwyczaił i z nim oswoił, konieczności zaufania kolejnym obcym osobom (gdzie ludziom nie ufa on dalej i ciągle, mimo że z każdym dniem jest coraz bardziej odważniejszy trzyma się na bezpieczną dla siebie odległość i ciągle nie da się go dotknąć) nie wchodzi w grę bo to będzie dla niego ogromną krzywdą.
Ptyś w ciągu tych 2 miesięcy tam zrobił OGROMNE POSTĘPY.
Największe oparcie znalazł od pierwszych dni w mieszkających tam dwóch młodych, przyjaznych kotkach z którymi dogadał się błyskawicznie i bez żadnych problemów.
Następnie UWAGA w 3 letnim dziecku które dzięki prawidłowemu wychowaniu przez rodziców już w pierwszych dniach zyskało jego sympatię i mogło do niego się bez problemu zbliżyć a nawet bawić z nim wędką.
Z dorosłymi też zaczyna powoli się już czuć coraz swobodniej ale tutaj ma przed sobą jeszcze dużo pracy. I do tego potrzeba czasu.
Pod wanną spędził tylko kilka pierwszych dni bo w nocy eksplorował teren od samego początku mimo że kuwetę i miski miał koło siebie więc nie musiał się nigdzie poza łazienkę ruszać.
Ale chciał i to robił. W swoim tempie.
Gdyby nie rodzina u której jest obecnie Ptyś, od lutego z powrotem żyłby na ulicy gdzie jest jego brat, siostra, rodzice i inne koty które dzięki temu że są dzikie i nie ufają ludziom doskonale sobie tam radzą.
Ulicy od której udało się go ogromną, nieustającą walką każdego dnia (a czasem i w nocy) uchronić.
Gdyby od początku nie wykazywał chęci współpracy z człowiekiem albo lęk byłby dla niego aż tak bardzo krzywdzący to by sprawa była prosta.
Kastracja, trzy dni i powrót na dwór.
A on chciał ale się przy tym poprzez dotychczasowe życie jakie wiódł zwyczajnie bał.
I w sumie do samego końca nie wiedziałam, czy robię dobrze próbójąc go przed powrotem na ulicę uchronić.
Po pobycie i wyleczeniu w przychodni wiedziałam już więc, że albo się w błyskawicznym tempie cudem znajdzie ktoś odpowiedzialny, rozsądny i świadomy kto pozwoli mu zamieszkać na całym domu (ewentualnie w jednym zamkniętym pokoju) ale tylko i wyłącznie luzem bez żadnej klatki albo serio lepiej dla niego będzie jak wróci na ulicę do miejsca które doskonale już zna bo inaczej to nie byłaby dla niego realna pomoc a w pełni świadome go krzywdzenie.
I tutaj czasem prawo nie ma nic do rzeczywistości bo do KAŻDEJ jednej sytuacji trzeba podchodzić bardzo indywidualnie i czasem się dwa razy zastanowić, czy na pewno komuś pomagamy czy tylko chcemy wyjść "z twarzą" z trudnej sytuacji, tak by nikt nie mógł na nas powiedzieć złego słowa 🙂
Jego chipa udało się zarejestrować za darmo, dzięki temu na jego zbiórce zostało 220 wolnych złotówek więc kwota ta z dniem dzisiejszym trafi do koperty wirtualnej adopcji 😇
Jeszcze na koniec, z newsów- Ptyś zaczął miauczeć (np. domagając się jedzenia) i witać z resztą 🐈⬛🐈 swoich właścicieli w drzwiach po ich powrocie do domu 😻
Dalej głaskać (tak by mu to nie przeszkadzało, nie sprawiało dyskomfortu i nie było na siłę) da się go tylko kiedy chce jedzenie i kiedy je już je ale nikt nic nie robi na siłę i czeka, aż to on zrobi pierwszy krok w stronę głasków :)
Ze świadomością, że może się to nie zdarzyć szybko a nawet nigdy.
Generalnie po domu porusza się już w pełni swobodnie 🥰 Nawet śpi na widoku 🙂🙃
Nauczył się też już rytmu domowego i przed północą idzie grzecznie spać a wstaje i szaleje (jak to 🐱) od wrzesnych godzin porannych 🐾
Mnie niestety (jak większośc ratowanych przeze mnie kotów) kojarzy ze zmianami i przy każdej wizycie niepostrzeżenie znika z miejsca w którym sobie słodko spał i ucieka schować się w ustronnym, bezpiecznym dla siebie miejscu 🏠
Wklejam parę fotek z nowego domu i zbiórkę zamykam 🐈⬛🐾
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!