Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Priam odszedł cicho, jakby wiedział, że to już.
Jego płuca nie uniosły ciężaru choroby, a ciało — zbyt długo niedożywione i zmęczone — nie miało już siły.
Ale odszedł godnie. W cieple, pod kocem, z ludzką dłonią przy policzku.
Nie w piwnicy, nie w bólu, lecz w trosce i spokoju.
Dziękujemy, że pomogłyście nam dać mu właśnie takie odejście.
Zbiórka zostaje zamknięta.








