Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Dziś przyszło nam napisać te słowa, których zawsze boimy się najbardziej.
Jona nagle odeszła.
Jeszcze była.
Wstałyśmy.
A ona – jakby cicho zasnęła i spała już na wieki.
Walcząc o Jonę, robiłyśmy wszystko, co było możliwe: codzienne zmiany opatrunków, leczenie odleżyny, specjalistyczny wózek, ślizgacz, opiekę, obecność. Uczyła się nowej rzeczywistości powoli, nieufnie, po swojemu. Nie lubiła wózka, ale zaczynała się na nim cofać – jakby sprawdzała, czy świat jeszcze odpowie na jej ruch.
Nie zdążył odpowiedzieć.
Jej odejście było nagłe. Bez zapowiedzi. Bez czasu na pożegnanie.
Zostawiło ciszę, która zawsze przychodzi po stworzakach szczególnie dzielnych.
Chcemy z całego serca podziękować za wszystkie wpłaty na leczenie Jony.
Za każdą złotówkę, za każde dobre słowo, za zaufanie. Dzięki Wam Jona nie była sama, nie była pozostawiona losowi, nie cierpiała w zapomnieniu. Do ostatnich chwil miała opiekę, leczenie i godność.
Ta zbiórka była wyrazem troski – i ta troska nie była daremna, nawet jeśli nie zawsze kończy się cudem. Czasem kończy się spokojem. Czasem odejściem bez bólu. Czasem tym, że ktoś nie umiera samotnie.
Jona już nie potrzebuje wózka.
My zostajemy z wdzięcznością i pamięcią.
Dziękujemy, że byliście z nami i z nią.
Tak właśnie wygląda prawdziwa pomoc – do końca.




















Krzysztof
Oby kotka wróciła do jak najlepszego stanu i żyła bez bólu.