Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Wczoraj przyszły surowice i cykloferon bo mamy kaliciwirus koszt ponad 800 zł
Drodzy mieszkańcy powiatów grodziskiego i pruszkowskiego. Będzie długo i smutno.
Jeśli nie chcecie czytać, zrozumiemy, ale wpłaćcie chociaż złotówkę, chociaż dwie. Bardzo jednak prosimy – przeczytajcie opis tej zbiórki.
Od kilkunastu dni zarówno my, jak i pozostałe 3-4 organizacje prozwierzęce z okolicy zalewane są wiadomościami i telefonami o małych kotach do oddania. Na każdą organizację przypadają dwie, trzy aktywne osoby, większość zwierząt umieszczana jest w domach tymczasowych, po ludziach. My mamy koty w PRYWATNYM domu. Chociaż wybitnie często uznaje się nas za SCHRONISKO, takowym nie jesteśmy. Działamy prywatnie, zazwyczaj żebrzemy na zbiórkach o pieniądze, najczęściej wydajemy własne, jednym słowem: dokładamy do interesu.
Teraz jest wysyp młodych kotów, gdybyśmy przyjęły wszystkie zwierzęta zgłoszone tylko do nas, miałybyśmy ponad 200 (DWUSTU) nowych podopiecznych. Liczba potrzebujących pomocy kociąt tylko w powiatach pruszkowskim i grodziskim oscyluje około tysiąca. Z tego przeżyje może 1%, najprawdopodobniej zaś szczęściem będzie, jeśli do dorosłości dotrwa 20-30 kotów, które nadal będą się rozmnażać. I tak bez końca, i znowu to samo, i znowu.
Naszej gminie podobno właśnie skończyły się pieniądze na wyadoptowywanie małych kotów. Nie ma właściwie też funduszy na sterylizację i kastrację kotów, nikt nie jest zainteresowany tym problemem. Istnieje program kastracji psów w Gminie Brwinów, ale odzew jest właściwie śladowy. Środków nie można przeznaczyć na koty, psów ludzie nie kastrują, wniosek zaś z tego taki: koty to zwierzęta wolnożyjące, a problem bezpańskości psów nie istnieje. Pozory jednak mylą. Przede wszystkim, właścicielka kliniki stwierdziła, że gmina nigdy nie płaciła jej za wyadoptowywanie małych kotów. Ponadto właścicielka kliniki ma zasadę, że wystawia do adopcji tylko takie koty, które nie poradziłyby sobie po powrocie do ich naturalnego środowiska. Zatem koty z cmentarza odłapane przez nas, około pięciomiesięczne, na wpół dzikie, na wpół oswojone teoretycznie nie nadają się do pójścia w ludzkie ręce. Najprościej byłoby wypuścić je w miejsce ich bytowania. Reszty dokonałaby selekcja naturalna: choroby, rozjechanie przez samochód, okrucieństwo dzieci, głód, chłód, pasożyty.
Dokładnie są to koty karmione na cmentarzu i bytujące w jego okolicy. Teoretycznie bowiem miasto nie ma nic do cmentarza, który jest własnością parafii.
Rzecz w tym, że koty, w sumie – jedenaście – nie powinny być skazane na wyrzucenie w miejsce bytowania. Cmentarz czy zarośla między parkingiem Biedronki a walącą się chałupą patologii, to nie jest dobre miejsce dla nikogo.
Gmina zainwestowała po kilkaset złotych w każdego kota. Wyrzucenie ich na ulicę, to wyrzucenie tych pieniędzy w błoto. Do zimy z tej naszej jedenastki przeżyłyby może dwa. Góra trzy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na tyłach cmentarza są do wyłapania jeszcze koty. Karmicielki mówią, że jest ich około dwunastu. Razem do adopcji będziemy wówczas miały ponad dwadzieścia kociaków. I wiadomość z ostatniej chwili: jedna kotka się okociła. Nie wiemy gdzie ani ile kotów urodziła. Brak nam słów!!!
Przypominamy, jeszcze są upały, jeszcze jest ciepło, ale noce robią się już chłodne. Za dwa tygodnie temperatury spadną w nocy poniżej 10 stopni. I teraz my mamy wyrzucić koty, które zaznały komfortu ciepła, stałego jedzenia i dobrego dotyku, w krzaki, pomiędzy gówna wylewane tam przez patologię? Bo mają o miesiąc, dwa za dużo? Bo jeszcze muszą się przyzwyczaić do człowieka?
Coś jest tu bardzo nie tak. Nikt nie jest właściwie zainteresowany tym, aby ograniczyć koci problem. Urzędnicy i mundurowi nadal mają usta zapchane hasłami, że koty to stworzenia wolnożyjące, że sobie dadzą radę, że przesadzamy. Otóż, nie przesadzamy. Możemy postawić dolary przeciwko orzechom, że znakomita większość tychże urzędników i mundurowych nie ma w domu żadnego zwierzęcia, a ich „wiedza” bierze się nie z doświadczenia a z pobieżnej znajomości bezdusznych, nieżyciowych i nieprzyjaznych zwierzętom – przepisów. Dodajmy do tego właścicieli kotów i psów uważających, że kastrowanie i sterylizacja to zabiegi niewskazane, bo natura tak chciała i widocznie zwierzętom seks jest potrzebny. Otóż nie, nie jest potrzebny. Kotki w rui się męczą, a samce też nie mają z tego przyjemności. Czują przymus. Dzięki kastracjom i sterylizacjom koty i psy są szczęśliwsze i spokojniejsze,
Tylko w ciągu zeszłego tygodnia usłyszałyśmy kilkakrotnie, że „mamy spadać z tymi kotami”, „koty to nasz problem”, „mamy zabrać koty w cholerę z terenu i nie zawracać głowy”. Pan z recepcji, którego pytałyśmy o liczbę kotów, pan kierowca, który nie mógł przejechać, bo zastawiłyśmy mu drogę na całe dwie minuty, pan klient Biedronki płoszący zwierzęta dla zabawy, pani z Biedronki zaniepokojona, co robimy za jej(!) płotem. Na jedną osobę z empatią, przypada dziewięć osób, które mają gdzieś wszystko, co nie jest związane z ich jestestwem. Oczywiście, że to ich wybór, ale nawet w czasach pandemii nie było takiej obojętności i wrogości. Bez zwierząt jesteśmy nikim. Skazaliśmy je na uzależnienie od siebie, betonujemy i asfaltujemy właściwie każdy metr sześcienny, samochody jeżdżą coraz szybciej mając w poważaniu nie tylko te nieszczęsne koty, ale i jeże, i wiewiórki.
Wisienką goryczy na tym torcie rozpaczy jest to, że w kilka dni temu miałyśmy śmiertelny przypadek panleuko. Tym samym przez kolejne dziesięć dni piętnaście kotów dostaje codziennie wieczorem surowicę. W sumie potrzebne nam będzie 150 surowic. Jedna fiolka kosztuje 20 zł. Tak, na same surowice musimy przeznaczyć 3000 (TRZY TYSIĄCE) złotych. Sytuacja jest nawet nie patowa a skrajnie rozpaczliwa. Te koty muszą żyć, muszą iść do dobrych, odpowiedzialnych domów. A na tę chwilę – muszą zostać odpowiednio zaopiekowane.
Wczoraj przyszły surowice i cykloferon bo mamy kaliciwirus koszt ponad 800 zł
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Krzysztof
Wytrwałości w niesieniu dobra.
Anonimowy Darczyńca
...przytulam Was serdecznie...
Ewa i kot Misiek
Trzymamy kciuki i łapki za Was i za wszystkie Koty :)
Stowarzyszenie Koty Prezesowej - Organizator zbiórki
Baaardzo dziękujemy!!!