Koszty pilnej pomocy kotom

Witaj! Jeśli tu jesteś, to znaczy, że poruszył Cię widok uratowanego niedawno kociaka. Maluszek, który właśnie do nas trafił został nazwany Miodzikiem. Miodzik walczy z kocim katarem, świerzbem oraz ogromnym zarobaczeniem. Wszystko to przyszło w pakiecie z tak maleńkim chucherkiem o wadze zaledwie 300g. Został zaopatrzony w odpowiednie leki i matę grzewczą.

Miodzik  przebywa w fundacyjnym szpitaliku, ma spokój, ciepło i odpowiednią opiekę. Jest bezpieczny. 

Każdy nowo przyjęty zwierzak to jednocześnie kolejne koszty, na ktore nie mamy żadnego wpływu, a które musimy ponosić. Dla małych kociąt, na które jest właśnie "sezon", oprócz zaopatrzenia weterynaryjnego, potrzebna jest dobra jakościowo karma, żwirek, podkłady.

Kilka dni temu, pewna mieszkanka Mielca szukała pomocy dla kociej mamy z trójką kociąt. Rodzionka koczowała na terenie zagraconej posesji, której właściciel zmarł, jako dom obierając sobie wrak samochodu. Pani bezskutecznie prosiła o interwenscje Straż Miejską, by w końcu zgłosić się do nas. 

Kocięta, które były zaatakowane przez kleszcze, są bezpieczne w naszym szpitaliku, a mama zostanie poddana sterylizacji. Dzięki determinacji osoby, która dostrzegła problem, udało sie w porę zapanować nad dalszym niekontrolowanym rozrodem kotów w tym miejscu, gdzie, wg służb, interwencja była zbędna i nikt nawet nie udzielił wskazówek na temat możliwości darmowej sterylizacji. Problem ten pokazuje jak bardzo wciąż jeszcze kuleje opieka nad kotami w naszym mieście i, że wciąz musimy trzymać ręke na pulsie, zapobiegając niepotrzebnemu rozmnażaniu i potęgowaniu się kociego cierpienia.

Niestety, zdażają się nam interwencje bez dobrego zakończenia. Wszystkie koty, które tego wymagają są w trybie pilnym zawożone do lecznicy. Tak też było z kocurkiem, który znalazł sie w piwnicy jednego z bloków, z ogólną infencją spowodowaną przez lejące sie ropnie i testem FIV dodatnim. Już sam jego widok budził obawy, a badania tylko je potwierdziły. Wg. diagnozy, ropnie były wynikiem pogryzienia przez psa. Tego kocurka już nie ma, pomoc przyszła zbyt późno...

W parze z każdym przyjętym kotem, czy psem idą koszty, które musimy pokryć i w tym celu została utworzona ta zbiórka. Każdy przyjęty przez nas kociak, oprócz zaopatrzenia weterynaryjnego musi mieć swoje miejsce i stworzone w nim  warunki na rekonwalescencję i oczekiwanie na dom.

Wiemy, jak trudno się dziś przebić, w natłoku potrzebujących kociąt, których jest teraz wysyp, zwłaszcza w porze wakacji. Dla nas czas letnich urlopów, nie jest zwolnieniem od ciągłego poszukiwania rozwiązań, środków na ogarnięcie naszej działalności związanej z ratowaniem zwierząt, pisania kolejnych błagalnych postów, próby dotarcia do większej ilości osób, gdzie z kolejnym rokiem zasięgi jakby maleją. 

Na zdjęciu bezdomny nieborak któremu ,,coś " urwało lub odgryzło łapkę niestety trafił do nas zbyt późno 😔 Mimo wielogodzinnej walki lekarza weterynarii nie udało się go uratować. 

Zmarł na naszych rękach.  

Próbujemy, musimy próbować, musimy wciąż  błagać o każdą złotówkę, bo jako fundacja non profit ( wszyscy działamy jako wolontariusze i nie zatrudniamy żadnych pracowników)  opieramy się na Państwa darowiznach. A wszelkie nasze działania można śledzić na naszym fanpage: Fundacja Animals Mielec 

Dzięki Państwa wpłatom nie uratujemy całego świata, choć bardzo byśmy chcieli ale chociaż części tych biedakom pomożemy.

Dziękujemy za każdy gest!