Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Do naszego kukułczego gniazda doszły kolejne ofiary absurdu.
W Żółwinie ktoś wyrzucił w lesie kotkę z trójką kociąt.
Matka – nazwałyśmy ją Linka – walczy z FIP-em ocznym.
My już zaczęłyśmy jej leczenie.
Trzy maluchy – jeszcze bezimienne – powoli uczą się, że człowiek nie musi oznaczać zagrożenia.
I znowu ta sama historia:
– gmina nie płaci, bo „nie ma środków”,
– koty trzeba odrobaczyć, zaszczepić, nakarmić,
– rachunki rosną, a my nie możemy ich zostawić, bo w lesie czekałaby je tylko śmierć.
To jest właśnie nasz paragraf 22: koty są, choroby są, rachunki są – środków nie ma.
A my i tak leczymy, i tak płacimy, bo nie zgadzamy się, by żywe istoty ginęły tylko dlatego, że w budżecie brakuje rubryki na „kocie życie”.