Fundacja Przytul Kota
Raz na jakiś czas trafia do nas podopieczny, o którego walka, mimo wszelkich naszych wysiłków i prób, przypomina przejażdżkę po górzystym terenie - po jeździe pod górę, teren się wyrównuje, a gdy już wydaje nam się, że za chwilę zjedziemy z górki, przed nami wyrasta kolejne wzniesienie 😫⛰️. W minionym roku tak było z Bigosem, Calico i Miri. W tym, naszą górską przejażdżką bez wątpienia został Krawacik 😿. Jak wiecie, o życie i zdrowie kocurka walczymy od końca stycznia tego roku. Krawat trafił do nas z chorymi nerkami, anemią, zębami nadającymi się jedynie do sanacji i paskudną nadżerką na języku 😱. Cudem, bo inaczej nie sposób tego nazwać, udało nam się wyrwać go ze szponów śmierci, która krążyła już nad schorowanym, cierpiącym kocurkiem. Po długich tygodniach leczenia, byliśmy wreszcie gotowi, by szykować Krawata do zabiegu sanacji jamy ustnej, którego bardzo potrzebuje 🦷 - wcześniej obawialiśmy się, że jego osłabiony organizm nie będzie w stanie znieść narkozy. Wszystko wskazywało na to, że wreszcie udało nam się wzmocnić go na tyle, że możliwe będzie przeprowadzenie zabiegu… Niestety, badania wykonane w ramach przygotowań, wykazały niespodziewane i znaczne pogorszenie parametrów krwi 🩸. U Krawata odnowiła się anemia, a my zupełnie nie rozumiemy dlaczego 😭. Zleciliśmy kolejne badania. Na razie czekamy - z ogromnym niepokojem, gdyż diagnoza kolejnej przypadłości, być może nowotworu, to następna przeszkoda na drodze do wyleczenia Krawata… Kocurek jest słaby, ale bardzo, ale to bardzo spragniony czułości ze strony człowieka, którą tak niespodziewanie pokochał ❤️. Drodzy Lubiciele! Niezmiennie prosimy Was o wsparcie Krawata 🙏🏻. To wymagający pacjent, ale z naszej strony nie zamierzamy się poddawać. Wierzymy, że jesteśmy w stanie pomóc Krawatowi i wyprowadzić go na prostą, do tego jednak potrzebujemy Waszej pomocy 💪🏻.