Siedział przy chodniku pod blokiem i miauczał, czekał na ratunek. Od razu można było poznać, że nie jest ani dziki, ani wolno żyjący. Wiadome było, że to po prostu kolejny, zapodziany lub wyrzucony z domu zwierzak. Wołał człowieka. Szybko okazało się, że jest łagodny, miziasty i niestety – poturbowany. Widoczne na pierwszy rzut oka sączące się rany na jego ciele nie wyglądały zbyt dobrze. Leopold.
W lecznicy lekarz zaopatrzył zranione miejsca na ogonie i przedniej łapie. Zrobiliśmy też prześwietlenie, by sprawdzić stan tylnej łapki, która była spuchnięta jak serdelek. Na szczęście RTG wykluczyło uszkodzenie kości w obrębie tej nóżki. Po kilku dniach spędzonych na kroplówkach w lecznicy Leopold, zaopatrzony w antybiotyki oraz leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, trafił do naszej kwarantanny.
Leopold jest kotem wyjątkowym. Od pierwszej sekundy ufa każdemu, kto go odwiedzi. Domaga się głaskania i pieszczot. Turla się po całej klatce, wyciąga łapy, kusi brzucholem. Aż trudno zrobić mu zdjęcie, bo łepkiem wytrąca telefon z ręki.
Pod naszą opieką znajduje się obecnie 87 kocich istnień. Nie jest nam lekko ostatnimi czasy. Z całego serca prosimy Was o pomoc w opłaceniu rachunku Leopolda.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!