Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Odeszli – Burza i Bianco
W tym tygodniu przyszło nam znów pożegnać tych, których serca biły obok naszych — Burzę i Bianco.
Burza walczyła o życie, lecz choroba, którą nazwaliśmy FIP-em, okazała się czymś innym – cichym chłoniakiem, który zabierał ją powoli, jakby wstydząc się swojej brutalności.
Bianco z kolei, biały jak popiół po ognisku, odchodził nagle. Leczyłyśmy zapalenie płuc, a tymczasem w jego ciele rozpętała się burza niewidoczna — triaditis, zapalenie woreczka żółciowego, słabnące wchłanianie, mimo że jadł, chciał żyć, mruczał.
Był z nami tylko kilka miesięcy, ale zdążył znaleźć swoje miejsce – wśród misek, kocy i dłoni, które głaszczą. Chciałyśmy mu dać godne ostatnie miesiące życia.
I dałyśmy. Choć serce mówi, że zawsze za mało.
W tym roku odeszło ich zbyt wiele.
Niektóre były stare, inne bardzo młode.
A my – codziennie zadajemy sobie to samo pytanie: dlaczego?
Odpowiedź jest zawsze ta sama.
Bo człowiek nie kastruje. Bo wyrzuca. Bo nie chce płacić za leczenie.
Bo łatwiej zamknąć oczy niż spojrzeć w nie – w oczy kota, który prosi o tak niewiele.
A my?
My wciąż zostajemy.
Z pustymi transporterami, z miseczkami po wodzie, z kocami, które pachną jeszcze ciepłem ich ciał.
I z pamięcią.
Bo pamięć to jedyne, czego śmierć nie potrafi nam odebrać.

















surowicę i czekamy na rozliczenie leczenia nieżyjącego już. Menelaosa

