Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Calvados nie zna wielkich słów.
Nie wie, co to „koszty leczenia”,
nie rozumie budżetów gmin
ani tego, że choroba nie pyta o zgodę.
Wie tylko,
że przeżył już panleukopenię,
przeziębienie świata,
który patrzy, ale czasem nie widzi —
i że teraz boli go oko.
Zamiast gwiazdy
ma w nim czerwony wrzód,
który świeci jak ostrzeżenie.
A jednak patrzy.
Patrzy dalej.
Patrzy tak, jak patrzą ci,
którzy za wcześnie dowiedzieli się,
że życie nie zawsze bywa łagodne.
Jego leczenie i walka Szajby
to już ponad 4 tysiące złotych.
A świat wciąż udaje,
że to mała suma za wielkie istnienie.
W środę zabierzemy go
do doktora Garncarza —
bo ktoś musi ulepić mu przyszłość,
z tej kruchej gliny, jaką zostało ciało.
Prosimy więc o pomoc,
bo Calvados nie zna pojęcia:
„nie ma możliwości”.
On wie tylko jedno:
że jeszcze chce żyć.











