Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Dziękujemy Wam wszystkim te 1500 zł opłacone pozwoliło nam leczyć kolejne koty w maju a był ich wysyp w my nadal zadłużeni 😔😔♥️😔😔😔
I tak cały maj i chore koty Merkucjo, Duszek itd..
Edytowano 13.05.2021
Kochani, wciąż leczymy kolejne koty. Wszystko co dostajemy od Was rzetelnie idzie na spłatę długu za naszych podopiecznych. Najgorsze tygodnie za nami (mamy taką nadzieję), ale tylko w tym tygodniu byłyśmy z Angie, Cyziem i Merkucjem. Cyzio i Angie mają problemy z zębami, konieczna będzie całkowita ekstrakcja. U Angie nie ma aż takiej tragedii. Natomiast u Merkucja zdiagnozowano FIP mokry.
Na chwilę obecną mamy 874 zł długu. Mimo stałych wizyt, jest jednak mniej. I to dzięki Wam. Dziękujemy i my, i nasi podopieczni. I nadal prosimy o pomoc!!!
Mamy wielki problem. W lecznicy Vet Med odmówiono nam leczenia, dopóki nie spłacimy swoich długów. Na tę chwilę kwota ta wynosi ok. 1500 zł. Owszem, stale jesteśmy tam zadłużone, ale co mamy robić, skoro trafiają do nas koty bardzo chore – ze zdiagnozowanym FIV-em, z przepukliną, postrzelone. I to trafiają do nas właśnie z lecznicy, bowiem poproszono nas o zaopiekowanie się i przyjęcie: Puszkina, Homera, Zdzisława, Fifusia i Kucyka. Nie miałyśmy serca odmówić.
Najtrudniejsza była sytuacja z Homerem. W wielkim tygodniu, na ulicy Krótkiej został złapany czarny kocurek z białym pędzelkiem. Strasznie wychudzony, dziwnie oddychał. Po badaniach okazało się, że od dawna miał przepuklinę przeponową. Była obawa czy przeżyje operację i czy w ogóle do operacji dożyje. Na cito w Wielką Sobotę zawiozłyśmy Homera do lecznicy położonej 25 km od nas, ale jedynej skłonnej tak szybko zrobić operację. Homer przeżył! W klatce piersiowej były jelita i wątroba, zrosty, ale chirurdzy je odpreparowali, wątroba była z zaburzeniami krążenia. Homer dochodzi do siebie, ale przed nim kolejna operacja, tym razem ortopedyczna. Kuleje, ale jeszcze go nie boli. Niestety w każdej chwili jego stan może się pogorszyć.
Puszkin został znaleziony w błońskim parku. Ma zdiagnozowanego FIV-a i usunięte zęby. Nie wiemy, czy ktoś go wyrzucić, czy kot się zgubił. Nikt go jednak nie szukał. Obsypany kleszczami trafił do lecznicy a potem (na prośbę Vet Medu) do nas. Puszkin jest fantastycznym kochanym kotem. I ma w sobie dużo pogody ducha. Cierpliwie znosił usuwanie ropy z rany po śrucie i teraz równie cierpliwie znosi zakraplanie oka. Mała czarna plamka na lewej tęczówce okazała się martwiakiem rogówki. Mamy nadzieję, że uda się to wyleczyć bezoperacyjnie.
Rudy, prawie niewidomy kocur, którego nazwałyśmy Zdzich, to przede wszystkim ofiara niefrasobliwości jego właściciela. Właściciel nie zwracał uwagi na to, że kot coraz gorzej się czuje, nie je, nie pije, choruje na zęby. Twierdził, że nie widział postępującej martwicy na głowie kota. Po prostu pewnego dnia przywiózł kota do lecznicy z poleceniem, żeby go uśpić, bo kot jest umierający. Kota nie uśpiono, przeprowadzono badania i faktycznie – kocur ma FIV, ma martwicę skóry, ale odpowiednio podleczony może jeszcze żyć kilka lat. Najważniejsze to wzmocnić jego odporność. Niestety właściciel (już były) nie był zainteresowany leczeniem kota. I taka bida, niechciana, rozchorowana, jak tylko będzie już można ją przewieźć – trafi do nas. A wraz z nią, dług za leczenie tej kociej biedy.
Fifek - drugi kot z dodatnim FIV, został wyłapany na Sochaczewskiej. Ma ponadrywane uszy, bo jest ciut bojowy i bardzo żwawy.
I wreszcie Kucyk – czarno-biały kocur, starszy, miziasty, który błąkał się i był dokarmiany od czasu do czasu przez starszą panią. Kucyk rozpaczliwie szuka swego człowieka, gdyby mógł, nie zszedłby z rąk wolontariuszki. Jest duży, okazały i… płochliwy. Jednocześnie jest szalenie ciekawski.
Jeśli chodzi o podejście władz gminy, to owszem, za operację Homera (kota przyjętego na gminę) zapłacono, ale okazuje się, że z tego powodu nie ma już pieniędzy na nic poza sterylizacją kotek. Powtarza się historia z zeszłego roku: kocurów kastrować nie trzeba, kotki – owszem, ale jeśli są chore, to gminę to nie interesuje. Albo przeżyją sterylizację, albo nie, ale dodatkowego leczenia nie będzie. Gminne koty mogą też zapomnieć o wysokiej diagnostyce. USG i wszelkie inne badania pokrywałyśmy już z pieniędzy stowarzyszeniowych.
Trzymamy się tej kliniki, bo przyjmuje tam lekarz weterynarii o bardzo wysokich kwalifikacjach, który niejednokrotnie uratował nie tylko zdrowie, ale wręcz życie naszych kotów.
Prosimy Was o pomoc, bo nie możemy zostawić naszych starych i nowych podopiecznych bez pomocy. Przy takim nagromadzeniu kotów z problemami świętem jest dzień a cudem dwa, trzy dni bez wizyty u weterynarza.
Dziękujemy Wam wszystkim te 1500 zł opłacone pozwoliło nam leczyć kolejne koty w maju a był ich wysyp w my nadal zadłużeni 😔😔♥️😔😔😔
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!