Stowarzyszenie Koty Prezesowej
Bałwanek dziś opuszcza mury Kliniki Bemowo.
Nie dlatego, że choroba ustąpiła. Nie dlatego, że odzyskał siły.
Lecz dlatego, że każda godzina tam kosztuje, a my — biedne w tej walce o życie — już wydałyśmy wszystko, co miałyśmy i czego mieć nie powinnyśmy.
Opuści inkubator, opuści ciche czuwanie aparatury i ręce lekarzy, którzy ocalili mu oddech.
Pojedzie do naszej dr Miaus — specjalistki, bez której Bałwanek już by nie żył. To ona zna każdy jego słaby punkt, wie, jak utrzymać go przy życiu, i potrafi podjąć walkę, gdy inni milkną.
Ale dr Miaus nie ma kliniki całodobowej — dlatego wieczorem Bałwanek trafi do kliniki Auxilium, gdzie będzie mógł być pod stałą opieką przez całą noc, bez przerwy, bez ryzyka, że zostanie sam w chwili kryzysu.
Zostaje dług — ponad sześć tysięcy złotych.
Zostaje rachunek za każdy dzień, każdą kroplę leku, każdy oddech kupiony na kredyt.
I zostaje on — Bałwanek, który patrzy, jakby wiedział, że życie toczy się w rytmie naszych wpłat, w rytmie naszych decyzji, w rytmie tego, czy ktoś dziś otworzy serce.
Prosimy Was — pomóżcie mu żyć.
Dajcie mu szansę, by ten dzień nie był tylko przystankiem między jedną kliniką a drugą, ale krokiem ku ozdrowieniu.