To znowu my – Koty Prezesowej. Niedziela zaczęła się dla nas bardzo traumatycznie. Bibek nas strasznie dziś wystraszył. Jest naszym oczkiem w głowie, naszym niepełnosprawnym cudem. I kiedy wzięłyśmy go na zmianę pieluszki, okazało się, że ma okropny, brzydki, wodnisty kał.
I chociaż planowałyśmy dziś świąteczne porządki, zamiar poszedł w las i od razu pojechałyśmy do weta z Bibusiem. Był bardzo dzielny i grzeczny i w samochodzie, i u pani doktor. U lekarza od razu wykluczyłyśmy wirusa FVP i z serca spadł nam kamień. Ale nie zmienia to faktu, że Bibuś jest poważnie chory, ma zapalenie jelit. Dostał masę leków, suplementów, głasków i uścisków. Teraz bidulek czeka na kroplówkę podskórną, jest nieszczęśliwy z powodu pieluszki, ale grzecznie siedzi na macie i grzeje swoją wymytą dupkę.
Bibek to kot bardzo specyficzny. Ma złamany piąty kręg i właściwie bezwładne tylne łapki. Nie czuje, kiedy oddaje mocz czy kał. Tylko dlatego, że tego nie kontroluje, chciano go uśpić. Bo jest zbyt absorbującym kotem. No cóż, jest. Ale wcale nie „zbyt” i po blisko dwóch latach z Bibusiem, doskonale wiemy, że taki kot też czuje radość, jest szczęśliwy i skazanie go na śmierć, bo trzeba po nim sprzątać, to zwykłe, ludzkie lenistwo. Bibek pieluszek nie lubi i często biega, kica, sunie (jak zwał tak zwał) bez nich. Ale przy stanach zapalnych wolimy, aby się pieluszkowało to nasze rudo-białe cudo.
Dziś zaczynamy zbiórkę na niego, bo znając życie, teraz zaczną się jazdy do weta i z powrotem. Pomożecie uratować naszego rodzynka???
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!