„Nasze ciotki poczuły wiosnę. Wystarczyło im kilka cieplejszych dni i trochę więcej promyków wpadających przez okno, by rozpętać w Mruczarni piekiełko. Bez pytania! Bez konsultacji społecznych wśród mieszkańców! Trzepały wszystkie nasze szmateczki, zasysały przepięknie pachnące kurze, wygrzebywały najlepsze zabawki z najodleglejszych kątów, zmywały aromatyczne plamy z wszystkich mebelków naszych… Patrzyliśmy na to spod przymkniętych powiek. Odwracaliśmy łebki. Staraliśmy się ignorować. Przeczekać z godnością ten wiosenny obłęd… Ale gdy wybuchła awantura, to nawet Ninka uznała, że nie ma co dłużej ryzykować. Lepiej się zaszyć. Zniknąć w bezpiecznym miejscu.
Latały, machały przednimi i tupały tylnymi łapkami równocześnie. Jedna z nich co chwilę robiła się czerwona i tak sapała, że strach było patrzeć. Już myślałem, że będzie trzeba z nią jechać do lecznicy… Ale ona nagle usiadła. Podparła łepek i zamarła. Patrzyła takimi smutnymi oczkami w podłogę i już ciszej, ale ciągle wzdychała. Szkoda mi było tej ciotki. Ocierałem się o jej nóżkę, trącałem noskiem… Lecz na nic.
Dopiero potem wszyscy zrozumieliśmy, co się stało. Ta maszyna, co w kącie stoi i do której mam zakaz wchodzenia, przestała buczeć. Zwyczajnie odmówiła buczenia. Ani cicho. Ani głośno. Zamilkła na dobre. One jej tam wciskały te wciski, dmuchały w otworki, czyściły… Nawet wysunęły ją z kąta, ale ona się zaparła. Przyszedł do niej też jakiś pan. Popatrzył, rozkręcił, przytknął coś, zadzwonił tu i tam i pokręcił łepkiem. I poszedł. Dobrze, że poszedł, bo pachniał obcym psem i czymś jeszcze innym. Tylko ciotki zostały smutne z nami. Też jakby trochę… zepsute…”
Kolejna pralka nam padła. Co jakiś czas dostajemy od kogoś niepotrzebne urządzenie. Co jakiś czas kupujemy za grosze używane modele. Lecz one wszystkie, zgodnie i systematycznie – psują się. Niestety. Wnoszenie i znoszenie tych mechanicznych kloców, wołanie fachowców z narzędziami, sprzątanie po powodziach i ręczne płukanie, wyżymanie prania przerwanego w połowie… Nie mamy już siły. Nie mamy tez pretensji, bo przecież wiemy, że nikogo nie stać na podarowanie dobrej, sprawnej pralki naszemu stadku bezdomniaczków. Rozumiemy. Ale siły nie mamy.
Postanowiłyśmy więc spróbować inaczej. Wzięłyśmy się na odwagę i zbieramy na pralkę dla naszych kotów. Zupełnie nową, lśniącą i pachnąca nowością. Pralkę… (werble) z gwarancją na dwa lata! Pralkę z wsadem do 13 kilogramów! Już po nocach nam się śni jak ona kręci te koce, ręczniki, posłanka, jak sprawnie spuszcza wodę, jak wdzięcznie wiruje…
Nie wiemy czy się uda. Ale spróbujemy. Dla nich.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Ania Słowińska
Robicie dobrą robotę :)
grzegorz
opiekujcie się najlepiej jak możecie i potraficie kotami...wszystkimi...
Kotka Oliwka
Niech się pięknie pierze i dobrze buczy i mruczy :)
Anonimowy Darczyńca
Dziękuję za to, co robicie