Stowarzyszenie Koty Prezesowej
🖤 Władziu — taniec, który musiał się skończyć
Śmierć przyszła do Władzia powoli,
tańczyła mu pod żebrami,
gdy żołądek przestał pracować,
a ciało stawało się coraz chłodniejsze,
mimo ciepła, którym próbowałyśmy go zatrzymać.
Władziu odchodził jak ktoś,
kto już przetańczył wszystkie taktowania bólu.
A my — z lekarzem —
podałyśmy mu dłoń
i poprowadziłyśmy ten ostatni krok,
żeby nie musiał zmagać się z cierpieniem dłużej,
niż wymagało życie.
To nie była kapitulacja.
To było miłosierdzie.
Śmierć jest częścią opowieści zwierząt tak samo jak narodziny —
ale nigdy nie powinna być samotna i bolesna.
Władziu nie był sam.
Był kochany, potrzebny, ważny.
Był widziany —
aż do końca.
🕯️
Został po nim rachunek za wizyty i leki:
1 000 zł.
To nie jest cena śmierci.
To jest cena godności.
---
Prosimy o pomoc w pokryciu długu, który nie powinien być naszym —
ale jest, bo Władziu żył nie tam, gdzie trzeba,
i chorował nie wtedy, kiedy gminie wygodnie.
Świat nie zatrzymał się ani na chwilę,
ale my wciąż słyszymy echo jego kroków
ostatnich, cichych, rozkołysanych.
Władziu tańczy teraz gdzieś lekko,
bez bólu, bez zimna.
A my… próbujemy dalej ratować tych,
którzy jeszcze są na parkiecie.












Magda
❤️