Fundacja Przytul Kota
Są posty, które niemalże piszą się same. Gdy mamy Was powiadomić o nowych domkach, przekazać pozdrowienia, podziękowania lub dać znać o kociakach, które wracają do zdrowia - właściwe słowa zawsze przychodzą do głowy, a pisane teksty nigdy nie utykają w kopiach roboczych. Gdy zaś mamy przekazać złe wieści - słowa umykają, gubią się i za nic nie chcą składać się w całość. Zawsze przychodzą pytania, wątpliwości... Może mogliśmy więcej? Może bardziej? Lepiej? Inaczej...? Gdy patrzymy na takie bezładne zdania, zastanawiamy się DLACZEGO? Zamiast opisywać rzeczywistość, mierzymy się z pytaniami: Czemu los znów okazał się niesprawiedliwy? Dlaczego niewinna istota musiała zaznać tyle krzywd i nie było jej dane doczekać szczęśliwego zakończenia...?
Gdy niedawno informowaliśmy Was o złej kondycji serduszka Saliego, nie przypuszczaliśmy, że tak szybko nadejdzie czas pożegnania... Chociaż stracił apetyt, słaniał się na łapkach i coraz słabiej reagował na bodźce z zewnątrz - mieliśmy nadzieję. Byliśmy uzbrojeni po zęby w lekarstwa i suplementy, gotowi na wszelkie poświęcenia, których tylko Sali będzie wymagał.
Widząc coraz większe osłabienie Saliego, dr Patrycja zabrała go do siebie do domu. Dzięki temu, w ostatnich momentach życia, Sali zaznał namiastki własnego domu i prawdziwej rodziny. Nasza Patrycja była z nim do końca. Towarzyszyła mu w jego ostatniej podróży - za Tęczowy Most.
Serce Saliego nie podołało. To biedne, schorowane, kochające człowieka ponad wszystko stworzonko - odeszło, pozostawiając nas załamanych, smutnych i rozgoryczonych.
Żegnaj, kochanie. Śpij spokojnym snem. W naszych sercach zostaniesz na zawsze.