One nie prosiły się na ten świat

08.06.2023
ONE JUŻ WIEDZĄ, ŻE SĄ BEZDOMNE...

16...
Tyle już ich jest pod naszą opieką...Jedne były uwięzione pod podłogą, inne zamknięte w piwnicy, kolejne rozdawane jak świeże bułeczki, kolejne ze stodoły...z pod krzaka... Dokarmiane krowim mlekiem, pedigree dla psa, chrupkami, szynką...Przecież sobie mają poradzić...

To wszystko są efekty braku kastracji, np. nikomu wcześniej nie przeszkadzała wałęsająca się kotka, ale jak już maluchy zaczęły wychodzić z ukrycia, to nagle jest problem...
Cały czas oferujemy pokrycie kosztów kastracji, ogłaszamy się, dzwonimy do sołtysów, dajemy informacje do urzędu gminy... Nadal odzew jest zbyt mały...

Chce się ryczeć, krzyczeć, płakać. Człowiek jest zły na cały świat. Gdy trzeba siedzieć i karmić butelką jednego malucha po drugim. Gdy każdy spadek apetytu, delikatna zmiana zachowania przyprawia o zawał serca...Pojawia się strach, strach, że jednak mimo reżimu sanitarnego przyniosło się tą najokropniejszą chorobę... W pewnym momencie człowiek wpada w paranoje, strach przed epidemią jest okropny. Do tej pory straciliśmy jedno kociątko, rudego Cynamonka. Zleciliśmy sekcję, zrobiliśmy testy. Czy w takiej sytuacji można się cieszyć...niestety tak. Bo gdy człowiek dowiaduje się, że to nie była wirusówka, to jest się tak szczęśliwym jakby co najmniej wygrało się los na loterii. Gdy wchodzi się do pomieszczenia i widzi drącego się malucha wiszącego na kratach kenela zamiast leżącego plackiem, przelewającego  przez ręce, to radość nie zna granic... I tak za każdym razem ...

Może to źle zabrzmi ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie...Wolontariusz nie zachwyca się urodą kociaka, nie zachwyca się jego charakterem, słodkim zachowaniem...wolontariusz zachwyca się tym, że kocie przeżyło kolejny dzień, że kolejny dzień to kocie jest zdrowe, że kolejny dzień ma apetyt i chęci do zabawy...

My się nimi zajmiemy, zajmujemy i będziemy zajmować ale bez Was nie będziemy mieli czym nakarmić, za co opłacić rachunki, co włożyć do kuwet... Bądźcie z nami...z tymi kociakami...
https://pomagam.pl/zniczymnaswiat

06.05.2023

ONE NIE PROSIŁY SIĘ NA TEN ŚWIAT

Najmłodsi podopieczni fundacji. Najmłodsi chorzy podopieczni fundacji. Maluchy już mają zaropiałe oczka i katar. Kichają, prychają....

Już są na lekach i suplementach odpornościowych.

Są sierotami. Matka zaginęła w akcji. Była zamknięta w piwnicy aż dwa tygodnie! W międzyczasie się okociła... Agentka nieruchomości, otwierając piwnicę zobaczyła tylko jak kotka wystrzeliła na zewnątrz. Od tamtej pory się nie pojawiła. Maluchy zostały same. Nie wiemy jak ona dała radę je wykarmić bez dostępu do jedzenia i picia.

Maluszki już na starcie są problemowe. Zaczęły życie, które od samego początku okraszone jest głodem i cierpieniem.

Nie wiemy czy choroba się rozwinie, czy uda nam się je przed nią obronić. Nie wiemy czy zaraz nie złapią jakiejś kolejnej wirusówki.

Nie wiemy czy uda się je odchować. Ale to my jesteśmy tymi, którzy skazują kocięta na śmierć. Nie rozmnażacz, nie ten co wypuszcza samopas  niekastrowane koty, nie przeciwnik kastracji aborcyjnej czy  usypiania ślepych miotów. To my skazujemy je na śmierć, to my jesteśmy winne ich cierpienia. Tak wynika, z niektórych komentarzy i średniowiecznych poglądów. Bo kastracja to okaleczanie.

Będziemy o tym trąbić wszędzie. Obrońcy "życia" mogą nas hejtować. Ale ostateczne to na nas spada ciężar odchowywania, ratowania, leczenia takich maluchów. A na Was pomoc w ich utrzymaniu. Bo bez Was, to nie będziemy miały nawet na mleko...

12.05.2023

WALCZYMY O RUDZIASZKA 

Odkąd młody trafił pod nasze skrzydła cały czas ma problemy z ropiejącymi oczkami. Od samego początku dostaje suplementy stymulujące odporność, bardzo się baliśmy, że w końcu przyjdzie taki moment, że będzie trzeba wprowadzić antybiotyk. I tak się stało...

W nocy maluszek miał problemy z oddychaniem, nie mógł normalnie ssać, przy kolejnym karmieniu zaczął rzęzić. Rano już było tylko gorzej. Maluch chciał jeść ale nie mógł, płakał bo był głodny. Pojechał do lecznicy. Został zbadany i stało się to czego się obawialiśmy, zostały wprowadzone antybiotyki. Taki maluszek, a już pełne leczenie... 

Nie wiem co się dzieje z kociakami u rozmnażaczy. Czy one wogóle otrzymują pomoc weterynaryjną? Czy tak po prostu po cichu umierają ? Rozmnażacz często twierdzi, że nie stać go na kastrację kotki. Oczywiście argumenty o tym, że droższe jest odchowanie miotu nie trafiają bo przecież rozmnażacz nie słyszał o czymś takim jak odrobaczanie, szczepienia, leczenie, czy odpowiednie żywienie... Wszystko zostawia tzw. naturze...Tyle, że życie kota niewiele ma wspólnego z naturą... 

Cytat z "Małego Księcia" 

Rozmnażaczu..."Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś" Wszyscy jesteśmy...

Maluszek prosi o wsparcie na leczenie 

https://pomagam.pl/zniczymnaswiat

Wspólnie weźmy za nie odpowiedzialność...Bardzo prosimy...Pomóżcie nam...